Potem wracamy do Desmonda i jego "drużyny Scooby-Doo". Nie będę się wyzłośliwiał, bo zacząłem nabierać do nich sympatii, o ile w dwójce mierzili mnie okrutnie (cieszyłem się jedynie, że nie ma z nimi dużo roboty), o tyle tutaj zaczął mi się ten wątek całkiem podobać. Na razie pośmigałem po Koloseum i wpadłem do jakiejś kaplicy. Tu przerwałem, małpie skoki na trapezach zostawię sobie na potem. Do końca nie zostało chyba wiele, nie licząc niedokończonych zadań, które zostawiłem w Rzymie.
A na odchodne dodam jeszcze, że wątki sci-fi w tej grze są do niczego, te lasery, bajery, lewitacje, gadające hologramy, fruwające DNA, wizje, animusy, etc. Mogli to sobie odpuścić. Dać normalną grę o renesansowym zabijace, o intrygach, zemstach, krwawych zbrodniach, Borgiach, Medyceuszach i Sforzach. A nie kosmitach, starożytnych spiskach, podróżach w czasie i laserowych papieżach.
Coś w tym jest, ja prawie nie pamiętam tych elementów SF. Pamiętam końcową sekwencję z AC2 o przekazie od kosmitów i mnożące postaci jabłko z AC. Za to dokładnie pamiętam wszystkie wątki renesansowe :D
OdpowiedzUsuń