sobota, 15 grudnia 2012

Potworny Regiment

Kolejny tom Świata Dysku. Pratchett ponownie w kręgu tematów, które poruszał już we wcześniejszych książkach - mamy więc wojnę (w antybohaterskim wydaniu), religijny fanatyzm (ale niezbyt płomienny - raczej taka toksyna zatruwająca codzienne życie) i prawa kobiet (głównie do służenia w armii w męskim przebraniu). Pojawia się też Vimes, ale raczej przelotnie - główna obsada to nowe postacie, przy tym na tyle barwne i ciekawe, by nie tęsknić zbytnio za "starymi znajomymi".
No i jest to kolejny tom mocno oddalający się od prześmiewczego pseudo-średniowiecznego fantasy - w ogóle tego fantasy jest tu już niewiele. Owszem, są trolle, wampiry, wspomina się o krasnoludach - ale to raczej tylko lukier. A tak poza tym: w powietrzu czuć wiek XIX, magia nieobecna lub w śladowych ilościach, bogowie zbyt oddaleni, by poczuć ich wpływ. Oj, różni się to od pierwszych tomów z przygodami Rincewinda. Ale nie żałuję tych zmian. Bardzo dobry tomik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz