czwartek, 19 lutego 2015

The Legend of Zelda: Majora's Mask

Moja druga trójdniówka, to głównie marnowanie czasu na bieganie poza miastem (przynajmniej póki nie trafiłem na bagna).
Potem trochę kręcenia się tam i nieudana próba wykonania zadania, i... koniec czasu. Co oznacza konieczność jego ponownego cofnięcia.
Na szczęście zdobyłem melodię, która pozwala mi podróżować między sowimi posągami.
Drugie podejście nie oznacza, że rozważniej dysponuję czasem - teraz głównie kręcę się po mieście, gadając z postaciami i szukając pobocznych zadań.
Niekoniecznie z lepszy efektem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz