środa, 27 lutego 2013

LEGO Batman

Szukam sobie nowej gry, której mógłbym oddać czas po Mass Effekcie i... mam problem. Legutkowy Batman chyba nią nie będzie. Jakoś nie mam odwagi złapać się za coś większego, bardziej czasochłonnego i angażującego, dlatego szukam raczej gry lekkiej, łatwej i przyjemnej. Lego Star Wars bardzo mi się podobało i skończyłem z przyjemnością, ale Batman jakoś kompletnie mnie nie wciąga. Skończyłem dwa poziomy i nie odczuwam absolutnie żadnej potrzeby by grać dalej. Nic mnie w niej nie pociąga. Niby jest to, co tam mi się podobało, a nawet trochę nowości (w postaci kostiumów), ale nie chce mi się grać dalej. Może to kwestia świata i nawiązań do filmu, które tam dodawały smaku, a tutaj tego brakuje? Na razie odnotowuję to jako zawód.

wtorek, 26 lutego 2013

Mass Effect 3 - kontrola

Wykorzystując zapis tuż sprzed końca, jeszcze raz "odegrałem" finał i obejrzałem zakończenie dla wyboru "niebieskiego". W sumie za wiele się nie różnił, choć opowieść była nieco inna i kto inny ją opowiadał. Zaś tak w ramach podsumowania, warto powiedzieć parę słów.

Po pierwsze - mimo kilku wad, grę (jak i całą trylogię) oceniam bardzo wysoko. Owszem, zdarzają się problemy techniczne, kłopoty ze sterowaniem, kulejący gameplay, ale to nie psuje odbioru wspaniałego świata. To jest główny atut gry - przemyślane, bogate uniwersum z wieloma rasami, zależnościami, historią, konfliktami, naprawdę wciągające i angażujące. Kolejny atut - postacie. Członkowie drużyny to arcyciekawa zbieranina indywiduów, każdy ze swoją opowieścią i charakterem, tworzą świetne tło i po tylu godzinach gry nie sposób się do nich nie przywiązać. Sama fabuła to nic rewelacyjnego - może się podobać albo nie, ale nie ona była dla mnie najważniejsza. Historie i opowieści kompanów częstokroć były dużo ciekawsze niż główny wątek.

No i jeszcze jedna rzecz - grę koniecznie należy smakować jako całość - zagrać w jedynkę, importować postać, potem skończyć dwójkę, znów import i wreszcie trójkę. Bez tego traci się całą masę smaczków i sporo okazji do poznania świata i jego bohaterów. Ciągłość pozwala też obserwować konsekwencje swoich czynów - w większości są to drobiazgi, ale i tak jest to miłe.

poniedziałek, 25 lutego 2013

Borderlands 2 - Mister Torgue

Zaczynamy drugi dodatek - kampania rzezi pana Torgue'a. Obiecuje dużo walk (w tym na arenach) oraz dużo wybuchów. Wprowadza nowy rodzaj waluty (tokeny w nagrodę za walki i zadania), za którą można kupować broń w specjalnych sklepach. Nie jest za ciężko, bo zadania są ograniczone do 30 poziomu, a my jesteśmy już na 37. Dlatego głównie bawimy się w nabijanie "killsów za efekty" i innych dziwnych osiągnięć.

niedziela, 24 lutego 2013

Mass Effect 3 - Ziemia

To już ostatni etap kosmicznej epopei. Ziemia jest atakowana przez Żniwiarzy, Tygiel okazuje się być zapalnikiem do broni, którą jest Cytadela, ale dostać się tam nie będzie łatwo. Nim zacznie się ostatnie starcie, każdy z załogi (obecnych i przeszłych) ma parę słów do powiedzenie. A potem jest ostra walka z masą groźnych przeciwników, po której padam i wlokę się ostatkiem sił do promienia, który przetransportuje mnie na Cytadelę. Tam mam jeszcze ostatnią rozmowę z Człowiekiem Iluzją, a także z jakimś półprzeźroczystym chłopcem, który okazuje się pradawną sztuczną inteligencją, który w końcu zdradza, o co chodzi z tymi cyklami i czemu Żniwiarze tak się zawzięli na organiczne życie (w końcu sam ich stworzył). Potem mogę sobie wybrać zakończenie - idąc za radą chłopca, wybieram "syntezę", niby najlepsze, a w rzeczywistości chyba najgłupsze rozwiązanie. Ech, powinienem był brać "kontrolę" - no trudno, będę musiał zagrać jeszcze raz.
A potem są filmiki, napisy i wszyscy żyją długo i szczęśliwie (nie licząc mnie). Na obrazku powyżej, to nie ja, tylko EDI z Jokerem.

sobota, 23 lutego 2013

Mass Effect 3 - baza Cerberusa

Lecimy do tajnej bazy Cerberusa. Wdzieramy się tam przez doki, przedostajemy technicznymi korytarzami (oczywiście cały czas walcząc), aż do samego centrum, gdzie znajdują się plany Tygla. Tutaj też ostatecznie pokonujemy Kai Lenga. Wracam na Normandię, skąd jest już możliwy tylko jeden - ostatni - ruch. Na Ziemię.

czwartek, 21 lutego 2013

Borderlands 2 - skarb odnaleziony

Dodatek piracki skończony. Tzn. skończony w tym sensie, że zamknęliśmy główny wątek poszukiwania pirackiego skarbu - pokonaliśmy Lewiatana i zdobyliśmy dostęp do mnóstwa pirackich skrzyń. Ale został jeszcze ostatni wątek poboczny - pokonanie niejakiego Hyperiusa Niepokonanego, z którym spróbowaliśmy się dwa czy trzy razy i, no cóż, faktyczne - nie pokonaliśmy go. Może kiedyś się uda.

wtorek, 19 lutego 2013

Mass Effect 3 - Horyzont

Dotarłem na Horyzont, gdzie znajduje się Sanktuarium - siedziba uchodźców szukających tam schronienia przed wojenną zawieruchą (co nie może wiele dać, skoro Żniwiarze uparli się na całkowite wyniszczenie życia na planecie). Tam prowadziły ślady Kai Lenga, tam okazuje się niecnie działać Cerberus, tam spotykam też Mirandę (znaną z dwójki), a nawet jej siostrę i ojca (ja wiadomo z dwójki, niezbyt przyjemną personę). Tym razem udaje się wyjść z tego bez ofiar, a eksperymenty Cerberusa zostają ujawnione i przerwane. Wszystko wskazuje na to, że pora wziąć się za ich główną siedzibę. Gra zdaje się sugerować, że to "punkt bez odwrotu". Na szczęście zadania poboczne mam już za sobą.

poniedziałek, 18 lutego 2013

The Amazing Spider-Man: Powrót do domu

Wydawnictwo Hachette, specjalizujące się w kioskowych kolekcjach badziewia, puszcza (no, jakiś czas temu puściło, ale mam spóźniony refleks) wielką kolekcję komiksów Marvela. Ma być tego całe 60 tomów, poświęconych różnym historiom i różnym postaciom, wydawanych z prędkością jednego na dwa tygodnie. Postanowiłem kupić parę na próbę, aby zobaczyć czy warto. Nie jestem szczególnym znawcą ani miłośnikiem komiksu superbohaterskiego, ale może to dobra okazja, by się zainteresować.
Pierwszy z wydanych tomów to opowieść o Człowieku Pająku - poznaje on tutaj tajemniczego mężczyznę władającego mocami identycznymi co on sam, a także nowego, niezwykle niebezpiecznego przeciwnika, ma też okazję dowiedzieć się czegoś o pochodzeniu swojej supermocy. W historyjce nie ma nic szczególnie poruszającego i chyba wolałbym coś bardziej standardowego (np. Hobgoblina czy Octopusa), ale może to też jest jakiś istotny epizod z życia Petera Parkera - nie wiem, nie znam się. Rysunek nie porywa ale i nie odrzuca. Za to muszę pochwalić wydanie - wygląda bardzo porządnie, a poza samym komiksem dorzucono parę stron informacji o serii, jej twórcach i postaciach. Nie ma tego wiele, ale zawsze coś.

Dworce Chaosu

Ostatni tom pierwszych Kronik Amberu (czyli kronik Corwina) Rogera Zelaznego. Zamyka to historię bratobójczej walki o tron Amberu, zniknięcia Oberona, prawdziwego wzorca, czarnej drogi, Branda, Dary i oczywiście Dworców Chaosu. Tak się w każdym razie wydaje.
Całkiem przyjemna, wciągająca historia. Pewnie mógłbym przyczepić się paru rzeczy, ale nie zamierzam wybrzydzać, bo doskonale widzę, skąd wzięła się jej popularność i w czym leży jej urok - w fantastycznej koncepcji wędrówki między światami, bogactwie pomysłów, nietuzinkowych postaciach i wartkiej akcji. Zrobię sobie przerwę, a potem sięgnę po drugie kroniki, czyli kroniki Merlina.

niedziela, 17 lutego 2013

Mass Effect 3 - Thessia

Udaję się na Thessię - rodzimą planetę asari. Muszę odnaleźć tam artefakt prekursorów - katalizator - niezbędny do ukończenia budowy Tygla (czyli naszej broni ostatecznej). Nic nie idzie po mojej myśli -owszem, udaje się dotrzeć do ukrytej światyni, odnaleźć przekaźnik, ale planetę atakują Żniwiarze, a potem pojawia się nasłany przez Człowieka Iluzję zabójca i przejmuje pozyskane dane. Niewiele brakuje, byśmy przypłacili to życiem. Z poczuciem zawodu wracamy na Normandię, gdzie jakoś zbieramy się do kupy i postanawiamy uderzyć na Cerberusa, skoro sam się o to prosi.

piątek, 15 lutego 2013

Borderlands 2 - Jack is dead

Kończymy (wreszcie) główny wątek. Było tak, jak myśleliśmy - został niewielki obszar do przebycia i finałowa walka. Najpierw z Jackiem, a potem z Warriorem - wielką i potężną bestią. Walka jest dość długa, ale jesteśmy do niej dobrze przygotowani (choć nie obeszło się bez zgonów). Boss zachowywał się ciekawiej, niż ostatni przeciwnik z jedynki. I obficiej sypnął łupem (w większości białym, niestety).

Po zakończeniu, najpierw zrobiliśmy jakieś dwa czy trzy zaległe zadania, a potem od razu wzięliśmy się za Piratów i z rozpędu trzasnęliśmy kilka kolejnych misji. Warto wspomnieć, że udało mi się wyciągnąć (ze złotej skrzyni) całkiem miłą tarczę - na jakiś czas powinno zmniejszyć to liczbę zgonów.

czwartek, 14 lutego 2013

Mass Effect 3 - Rannoch

Załatwiam ostatnie zadanie na Rannoch - niszczę bazę Żniwiarzy (no, właściwie to samego Żniwiarza). W dodatku udaje mi się (dzięki niesamowitym zdolnościom dyplomacji) doprowadzić do w miarę spokojnego rozwiązania konfliktu między gethami a quarianami i znaleźć rozwiązanie zadowalające obie strony. Tali pozostaje w mojej drużynie, ale Legion poświęca się dla swego ludu.

Wieczna wojna

Powieść Joe Haldemana to militarne sci-fi sprzed niemal 40 lat. Opowiada o konflikcie Ziemian z pochodzącymi z Aldebarana Taurańczykami. Na jej podstawie powstał komiks Marvano, który czytałem dawno temu, ale niewiele z niego pamiętam, poza paroma zapadającymi w umysł scenami i tym, że bardzo mi się podobał. Podobno Ridley Scott przymierza się do ekranizacji, więc to dobra okazja, aby poznać w końcu oryginał.
Książka, mimo wieku, bardzo dobra. Z pewnością nie jest to wesoła historia o tym, jak to dzielnie dajemy odpór najeźdźcom z kosmosu. Przede wszystkim to my jesteśmy najeźdźcami. No i niewiele w tym dzielności. Haldeman czerpał z doświadczeń wyniesionych z wojny wietnamskiej, nic więc dziwnego, że opowieść ma wydźwięk antywojenny. Samych działań nie ma tu zbyt wiele - więcej czasu zajmuje szkolenie, przygotowania i oczekiwanie. Jest jeszcze wpływ efektu relatywistycznego - podróże z prędkościami podświetlnymi sprawiają, że kilkaset lat upływa bohaterowi w ciągu zaledwie kilku. Zmieniający się obraz Ziemi i ludzkości to kolejny ważny element powieści - stawiający ją obok socjologicznej sci-fi Zajdla.

środa, 13 lutego 2013

Borderlands 2 - pompa numer trzy

Pociągnęliśmy dalej główny wątek (wydaje się, że do niemal samego końca). Poza zwyczajowymi walkami z bandytami, robotami i miejscową fauną, wymagało to uszkodzenia pewnej rury i krótkiego spacerku w jej wnętrzu. Ciekawe. Teksty, jakimi raczą nas enpece, zdają się świadczyć, że jeszcze tylko końcowa walka i finał. Ale zrobiliśmy też parę zadań pobocznych i wyciągnęliśmy nowy łup ze złotej skrzyni. Ostatnio odczuwam brak dobrych tarcz - choć sam nie mam problemu z szybką likwidacją przeciwników, oni równie łatwo likwidują mnie. A może spróbuję dla odmiany zainwestować w jakieś umiejętności defensywne?

poniedziałek, 11 lutego 2013

Mass Effect 3 - Rannoch

Dwie sprawy do załatwienia na Rannoch - rodzimej planecie quarian (obecnie opanowanej przez gethy). Pierwsza to uratowanie quariańskiego admirała, który gdzieś się tam zabłąkał. Przy okazji unieruchamiam dwa działa obrony przeciwlotniczej i niszczę wieżę zagłuszającą. Drugie zadanie wymaga połączenia się z wirtualną rzeczywistością gethów - są tam pewne dane do odblokowania, pewne wirusy do usunięcia i trochę filmików z przeszłości do obejrzenia. Wykonanie pierwszego przysparza mi lojalność quarian (taką przynajmniej mam nadzieję), drugiego zaś - gethów (no, niewielkiej ich grupy). Jeszcze tylko wysadzić w powietrze bazę Żniwiarzy i wszyscy będą szczęśliwi.

niedziela, 10 lutego 2013

Mass Effect 3 - Wielka Flota

Sięgając po kolejne galaktyczne zasoby mające wspomóc mnie w walce ze Żniwiarzami, nawiązuję kontakt z przedstawicielami Wielkiej Floty quarian. Wśród których oczywiście jest stara znajoma Tali. Tym razem w randze admirała. Quarianie toczą właśnie bój z gethami o swą ojczystą planetę. Kłopot w tym, że ci otrzymali wsparcie ze strony Żniwiarzy (a raczej dostali się pod ich kontrolę). Aby to przerwać, dokonuję wypadu na główny pancernik gethów, gdzie odłączam komunikację i przy okazji odzyskuję przyjaciela z dwójki - Legiona - odłączoną jednostkę gethów.

piątek, 8 lutego 2013

Piekło pocztowe

Kolejny tom Świata Dysku Pratchetta. Tym razem głównym tematem jest poczta Ankh-Morpork - podupadła instytucja, bezsilnie próbująca konkurować z prężnie rozwijającymi się sekarami. W sukurs przyjdzie jej (choć nie z "własnej i nieprzymuszonej") drobny oszust i krętacz Moist von Lipwig. Książka zdaje się należeć do jakiejś osobnej serii, bo w przeciwieństwie do pozostałych "Discworldów" jest podzielona na rozdziały (o których Pratchett swego czasu wypowiadał się raczej negatywnie).
Całkiem przyjemna lektura, choć nie tak dobra jak dwa poprzednie tomiki. Ale ma na tyle ciekawe postacie, ostro zarysowany konflikt i cwałującą fabułę, by nie pozwalać na nudę. Moist może trochę za szybko przemienia się z krętacza w bohatera, ale z pewnością jest to postać z potencjałem. Zobaczymy, co z niego wyrośnie w kolejnych (ma bowiem jeszcze wystąpić w Świecie finansjery i Raju podatkowym).

Borderlands 2 - Sawtooth Cauldron

Po przydługiej przerwie, wracamy do gry. Rozpoczynając od przetrząśnięcia (kilkukrotnie) złotej skrzyni i wybraniu ciekawych fantów (nic powalającego, ale źle też nie jest). A potem zabieramy się za kampanii ciąg dalszy (piraci dostają urlop). To oznacza konieczność wybrania się do nowej, całkiem sporej lokacji, gdzie toczymy walki z masą przeciwników wszelkiej proweniencji. Z ciekawostek - spełniamy pinokiowe marzenie pewnego robota (ale nie jest nim Claptrap). Potem próbujemy sił na arenie, gdzie dostajemy w kość. Auć!

sobota, 2 lutego 2013

Mass Effect 3 - Kallini

Na Kallini mieści się klasztor Ardat-Yakshi - agresywnych, demonicznych asari, które dobrowolnie się w nim ukryły, by chronić świat przed swą złowrogą naturą i oddawać się medytacjom. Poznałem już jedną z nich w części poprzedniej, a tu spotkałem swą ówczesną towarzyszkę - egzekutorkę Morinth. Klasztor został zaatakowany przez Żniwiarzy, a że przemieniali lokatorki na swe podobieństwo, jedynym wyjściem okazało się wysadzenie go w powietrze. Ale przedtem było kilka ciężkich walk (zwłaszcza banshie okazały się wymagającym przeciwnikiem).

piątek, 1 lutego 2013

Piknik na skraju drogi

Klasyczna powieść braci Strugackich. Zestarzała się bardzo dobrze, bo nie bazuje na rozwoju ludzkości (projekcje sprzed kilkudziesięciu lat musiałby wyglądać śmiesznie), a na styczności z niepojętymi technologiami obcych. Zamknięta w czterech epizodach opowieść o stalkerze Rudym, który wyprawia się do Strefy - miejsca lądowania obcych - by wynieść z niej zadziwiające i niebezpieczne pozostałości ich niedawnej wizyty.
Świetna opowieść, świetna wizja, bardzo przyjemna (choć dość chuda) lektura. Jedynie koniec wydaje się z lekka marudny, parę ostatnich stron wypełniają rozmyślania Rudego. To jedna z tych książek science-fiction, które malują dość ponurą perspektywę spotkania z pozaziemskimi cywilizacjami - skoro są obce, to najpewniej są na tyle obce, że nawet nie zdołamy pojąć się nawzajem, a co dopiero nawiązać jakikolwiek dialog. A wizja tego, co ludzkość jest w stanie zrobić z ich technologią jest nieco mniej optymistyczna od tej z "Córki łupieżcy" Dukaja.