piątek, 31 maja 2013

Darksiders 2 - woda i ogień

Odblokowałem strumień wody, co aktywowało kuźnię - tam Twórcy wykuli mi klucz do aktywowania golemów. Udaję się teraz dalej, by uruchomić takiego jednego, a to wszystko po to, by ocalić drzewo życia i odtworzyć wytraconą w wydarzeniach jedynki ludzkość. Taki ze mnie dobry facet. Chociaż nazywam się Śmierć.

środa, 29 maja 2013

Darksiders 2

Zaczynam grać w Darksiders 2. Jedynka była bardzo przyjemną podróbką Zeldy, mam nadzieję, że dwójka okaże się równie miła. Tym razem wcielamy się w kolejnego z jeźdźców - Śmierć. No i do kociołka, poza Prince of Persia, God of War i rzeczoną Zeldą, dodano odrobinę RPG do smaku. Teraz zbieramy loot, który możemy sobie ekwipować, sprzedawać, przerabiać i takie tam.
Na razie dostałem dwa zadania, z których pierwsze już wypełniłem: odblokowałem dopływ ognia do kuźni olbrzymów. Styl garaficzki jest równie przyjemny, widzę większą obfitość zadań pobocznych, a samo zbieranie przedmiotów zdaje mi się dość marudne i chyba niepotrzebne - na widok nowej broni lub elementu pancerza nie cieszę się, tylko krzywię że będę musiał sprawdzić czy lepsze od moich, potem może sprzedać, może gdzieś upchnąć. No i po co to komu? Widziałem lepsze rozwiązania.

wtorek, 28 maja 2013

DnD 4 #52 - w poszukiwaniu Trzydziestopiórego

Zaczęliśmy (można chyba już powiedzieć: jak zwykle) późno, skończyliśmy wcześnie (ktoś sobie przypomniał, że czegoś zapomniał), a więc zgodnie z przewidywaniami udało się jedynie pobiegać i pogadać, ale nie powalczyć. Dobre i to.

Najpierw gracze rozejrzeli się po piekielnej piwnicy, gdzie znaleźli konającego Świstonosa oraz dokument wyglądający na protokół diabłów z nie do końca udanego przyzwania (tzn. przyzwanie było udane, ale decyzja odmowna, a przyzywający surowo skarcony - co diabły skrupulatnie zaprotokołowały). To rozwiązywało problem Pana Góry i Supła od Myślicieli. Najpierw wybrali się do pierwszego - po 5 tysięcy w kamieniach szlachetnych (do podziału) plus 600 PD na głowę, a potem do drugiego - po dostęp do księgi.

Księga okazała się być zwojem zawierającym opis rytuału, pozwalającego zamienić wyglądem zmarłego z żywym. To naprowadziło ich na trop, że być może to nie Trzydziestopióry leży martwy w krypcie Gadaczy. Postanowili użyć kompasu, który wskazał w przestrzeń za miastem. Próbowali złapać namiar na dryf, ale nie szło im najlepiej, w końcu od jakichś strażników dowiedzieli się, czego szukają i jak tam dotrzeć. Planowaną rozmowę z trupem Świniopasa (asystenta Trzydziestopiórego) odpuścili.

Miejsce to nazywano Skałą Portową i wyglądało jak nabrzeże i portowa dzielnica wyrwane z jakiejś większej całości. Wciąż nie mając innej pomocy poza kompasem, dotarli do tawerny, gdzie zasięgnęli języka. Gospodarz za niewielką uprzejmość uregulowania jakiegoś starego długu Świniopasa, opowiedział o jego ostatnim tutaj pobycie, przerwanym pojawieniem się poszukującego go łaskobójcy. Wskazał nawet miejsce, gdzie ów łasobójca się był zatrzymał. Tam gracze odnaleźli ukryte ciało Świniopasa. Czyli zapewne łaskobójcy. Dowiedzieli się, że przed odejściem z Portowej gadał coś o skale Trzech Zębów. Kompas niewyraźnie zdaje się wskazywać tamto miejsce, więc postanawiają ją odwiedzić.

Nim jednak zdążą złapać dryf, jeszcze jedno zdarzenie - widzą w tłumie kataryniarza z katarynką niezwykle przypominającą kostkę, która poprowadziła ich z wietrznych głębin do tego świata latających skał. Ten, widząc ich zainteresowanie, rzuca się do ucieczki - rozpoczyna się pogoń, zakończona (jak zwykle) sukcesem. Jednak pytania, jakie zadadzą i odpowiedzi, jakie otrzymają, będą już tematem kolejnej sesji (mam nadzieję, że nie jedynym).

poniedziałek, 27 maja 2013

Listy starego diabła do młodego

Książka autorstwa C. S. Lewisa - czyli autora Narnii - dedykowana J. R. R. Tolkienowi. To zbiór listów, jakie do Piołuna, młodego adepta sztuki kuszenia kieruje Krętacz - starszy, doświadczony diabeł (a prywatnie jego stryj).
Przyjemna, ciekawa lektura, z humorem, bez nachalnego moralizatorstwa pokazująca jak można sobie uprzykrzać życie bzdurami, sprawiającymi że wiecznie nie jesteśmy szczęśliwi.

niedziela, 26 maja 2013

Top 20 - starożytność, epoka brązu

Ho, ho, moja lista zawiera już 15 pozycji, wkrótce dobiję dwudziestki, a nadal siedzę w czasach pecetów. I jeszcze nie wymieniłem paru moich ulubionych gier.
  1. Robbo
  2. A.D. 2044
  3. Lemmings 2: The Tribes
  4. Civilization
  5. Another World
  6. Doom 2
  7. Warcraft
  8. Master of Orion
  9. Ufo: Enemy Unknown
  10. Blackthorne
  11. The Incredible Machine
  12. Goblins 3
  13. Might and Magic V
  14. Heroes of Might and Magic
  15. Little Big Adventure

czwartek, 23 maja 2013

Źródło magii

Drugi tom cyklu Xanth Piersa Anthony'ego. Bink, na polecenie króla Trenta, wyrusza na poszukiwanie źródeł magii, za towarzyszy mając centaura Chestera, przemienionego w gryfa Crombiego oraz czarodzieja Humfreya.
Słabe to czytadło, oj słabe. Pierwszy tom, choć nie był wybitny, miał parę przebłysków. Tu i tego zabrakło. Bohaterowie gdzieś podróżują, mają jakieś przygody, kogoś spotykają, grożą im jakieś niebezpieczeństwa,  a to wszystko podlane przaśnym, seksistowskim humorem. Ale ani to wciąga, ani obchodzi. Czyta się lekko, ale obojętnie. Do tego autor ma denerwującą manierę komentowania wszystkich działań i myśli bohaterów. Raczej nie sięgnę po kolejne tomy.

środa, 22 maja 2013

DnD 4 #51 - potyczka z diabłami

W sumie to nic dziś się nie działo. Poza dwiema walkami. Jedna to dokończenie poprzedniej - nie zajęła wiele czasu, wrogowie byli już napoczęci, więc szybko padli. W nagrodę gracze dostali 1500 PD (bo razem z zaległymi punktami za dotarcie do Rygoru).

Rozejrzeli się, ale nie znaleźli skarbów, znaleźli za to jakąś podejrzaną dziurą, w którą się wcisnęli i zeszli do kolejnej diabolicznej piwnicy. Tam też były diabły - cztery mniejsze (wrathborny) i jakiś szef z płonącym mieczem (infernal scion). Wyglądał srogo, więc poszedł na pierwszy ogień (no, raczej nie ogień, ale wiecie o co mi chodzi). Miał jakieś talenty w opanowywaniu umysłów, ale nie zdołał ich użyć (tzn. próbował, ale nieskutecznie). Nagroda 1125 PD. Lada moment do 12 poziomu. I jeszcze przedmioty, które udało się pozyskać z ciała głównego diabła - broń 14 poziomu, pancerz 15 i amulet 12.

A następna sesja znów pewnie upłynie na gadaniu.

wtorek, 21 maja 2013

Top 20 - początek cywilizacji

Chciałem ten wpis nazwać "holocenem", ale ktoś mógłby niemądrze skojarzyć z holokaustem, a wcale mi na tym nie zależy. Dziś krótko, ale o grach naprawdę znakomitych. W poprzednim wpisie wymieniłem sporo takich, co do których można mieć wątpliwości, czy zasługują na Top 20 - ba, sam je mam. Owszem, grałem i się podobały, wciąż mam w swej pamięci, w jakiś tam sposób ukształtowały mój growy gust, ale nie jestem pewien czy są wybitne, ponadczasowe i czy kiedykolwiek naprawdę były moimi ulubionymi. Tym razem nie mam wątpliwości - wielkie, ważne i naprawdę bardzo dobre. Czas na moich ulubieńców. A jak dotąd na liście zebrałem:
  1. Robbo
  2. A.D. 2044
  3. Lemmings 2: The Tribes
  4. Civilization
  5. Another World
  6. Doom 2
  7. Warcraft
  8. Master of Orion
  9. Ufo: Enemy Unknown
  10. Blackthorne
  11. The Incredible Machine
  12. Goblins 3
Jak widać, wciągnąłem też Dooma i Warcrafta - a wciągnąłem dlatego, że już teraz widzę, że bez czyszczenia się nie obędzie. A więc pozwolę sobie odważniej szafować propozycjami, a potem będę miał dodatkową radość z usuwania ich z listy.

poniedziałek, 20 maja 2013

Tomb Raider - szczęśliwe (nie dla wszystkich) zakończenie

No, pokonałem ostatni etap wędrówki, zwyciężyłem ostatnich wrogów i wreszcie zakończyłem grę. Było świetnie. Znakomita gra, mimo że odbiega od tego, do czego poprzednie Tomby nas przyzwyczaiły. Owszem, lubiłem ten klasyczny model labiryntów i główkowania, który tu zastąpiono rollercoasterową jazdą bez trzymanki w stylu Uncharted, ale dorzucono do tego otwarty świat, rozwijanie broni i umiejętności, dodatkowe zadania - a więc mamy coś za coś. Przed ostatnim etapem zdążyłem jeszcze przejść się po wyspie i wyzbierać wszystkie poukrywane znajdźki, dzięki czemu mogę powiedzieć, że mam ją skończoną w 100%. Zostały co prawda jakieś wyzwania multi, ale dla mnie Tomb to single, multiplayera nie zamierzam nawet odpalać.
Choć gra mi się podobała, nie wszystko mi się w niej podobało - trochę narzekania musi być. Na pewno podobało mi się to, że Lara jest bardziej ludzka - to już nie jest ta uberfrau wywijając piruety w powietrzu strzelając z dwóch pistoletów naraz do osaczających ją wilków. Ta też radzi sobie nieźle, ale przynajmniej zdarza jej się okazać zmęczenie. Strzelaniny przez pewien czas bardzo mi się nie podobały. To pewnie dlatego, że na początku tak zachwyciły mnie momenty, gdy Lara skrada się z łukiem, wykańcza po cichu, przymyka nocą za osłonami - a potem łapiemy pe-emkę i sieczemy do wrogów jak huragan. Wciąż zdarzały się sceny, gdy można było rzecz załatwić po cichu lub rozpętać piekło - ale było też niestety kilka takich, które musowo wciskały nas w rolę maszynki do zabijania. No i nie nie byłem tym zachwycony. QTE okazało się nie być takie straszne, zdarzające się przez większość czasu możliwości wykończenia wroga to nie QTE, bo guzik był zawsze ten sam - to raczej taka podpowiedź dla imbecyli "naciśnij spust aby strzelać". Straszne były te sceny, gdzie trzeba szybko kiwać gałką.  Kto to w ogóle wymyślił? Sądziłem, że czasy decathlonów dawno odeszły w niepamięć, a tu nadal jakiś miłośnik lat 80. wpycha swoje fascynacje do porządnego skądinąd tytułu. Serio, to ma mnie jakoś, no nie wiem, wciągnąć, zapewnić lepszą immersję? Że będę gibał grzybkiem? Ratunku.

Chwaliłem już otwarty świat i możliwość dowolnego wracania do lokacji i rozglądania się za skarbami. To jest super, prawie jak metroidvania (a może nawet całkiem jak). Dobry przerywnik po tych unchartedowych intensywnych scenkach gdy gonimy lub uciekamy (raczej uciekamy), wspinamy się po walącym się czymś lub spadamy na łeb na szyję. Fajne, ale zawsze wolałem tę leniwą eksplorację, dobrze że o niej nie zapomnieli.

Wytknę jeszcze tylko parę głupot, bo bez tego gierka obyć się nie może. Najbardziej masakryczną z przeszłości było przesuwanie przez Larę bloków kamienia o wymiarach 5x5x5 stóp (policzcie ile to waży). Teraz już tego nie ma (jak już coś przesuwamy, to skrzynki, pewnie też w cholerę ciężkie, ale to lepiej niż parę ton skały), jest za to podpalanie strzałą i szybkie palenie się gratów, co jest rewelacyjnym sposobem na pokonywanie przeszkód, obowiązkowe wystrzeliwanie liny, w sam raz do wyrwania drzwi z zawiasów lub wspinania się po niej - zastanawiam się, czy to twórcy nie wiedzą jak działa świat, czy po prostu stwierdzili że przyda im się to do paru zagadek środowiskowych i nie wpadli na lepszy sposób ich przedstawienia, a w końcu f*ck the logic i tak nikogo to nie obejdzie. No ale nie znęcam się już. Może tylko nad zdolnościami regeneracyjnymi Lary, godnymi co najmniej Wolverina, a może i Lobo. Scenariuszowy upadek kosztuje ją więcej zdrowia, niż kulki które chętnie przy paru okazjach zbiera na swe zwinne, młode ciałko. A przecież tak łatwo dałoby się tego uniknąć - np. nie wsadzając takiej masy walk i dając możliwości ich unikania. I jeszcze wprowadzając zasadę - one shot, one dead. Przynajmniej do czasu znalezienia kamizelki kuloodpornej.

Ale to tylko zwyczajowa porcja zrzędzenia, jaką można znaleźć na każdą, choćby najlepszą grę. A ta z pewnością jest jedną z najlepszych, w jakie ostatnio grałem. Zaiste, godny powrót Lary. Z niecierpliwością czekam na kolejną część.

niedziela, 19 maja 2013

Top 20 - koniec zlodowacenia

Ostatni wpis rozwlekł się nieco niepotrzebnie, tym razem spróbuję bardziej dziarsko i żwawo przebiec złotą erę aż do czasu kompaktów. Aż prosi się ona o podział na dwie grupy - te, w które grałem jako w nowości, czyli rzeczy ukazujące się na bieżąco lub wciąż dość świeże. Oraz grzebanie w starociach sprzed lat, którego też było sporo i pozostało przy mnie na długo - mając gry nowe, co jakiś czas wracałem do klasyki. Nie zawsze było to proste - niekiedy wymagało przygotowania dyskietki startowej, w późniejszych czasach pojawiły się jakieś sprytne programy pozwalające starym grom korzystać z karty dźwiękowej w Windows 95, aż w końcu nadszedł zbawiciel - DosBox. Gdyby to była gra, umieściłbym go na pierwszym miejscu listy. Znakomita rzecz dla miłośnika dinozaurów.

Jak dotąd, lista wygląda tak:
  1. Robbo
  2. A.D. 2044
  3. Lemmings 2: The Tribes
  4. Civilization
  5. Another World
  6. Master of Orion
  7. Ufo: Enemy Unknown
i rezerwowo Doom 2 oraz Warcraft.

piątek, 17 maja 2013

Borderlands 2 - koniec po raz drugi

Ukończyliśmy drugie przejście. Ostatnia walka długa, ale ukończona raczej bez problemów. Po wszystkim odblokowuje się "przejście trzecie" - trudniejsze od dwóch pierwszych, gdzie wrogowie zawsze dostosowują się do naszego poziomu.

Nie wiem tylko, czy chce mi się je robić. No ok, wyższy poziom trudności to nowe wyzwanie, ale zdaje się, że już mało jest do zdobycia. Gdybym miał nadal grać w tę grę, to może warto spróbować nowego przejścia inną postacią - więcej zmian i świeżości.

czwartek, 16 maja 2013

Żołnierze Kosmosu

Znani też jako "Kawaleria kosmosu", klasyk military sci-fi Roberta Heinleina. Historyjka o trepach dzielnie walczących z robalami. A właściwie o jednym trepie, bo opowieść skupia się na drodze bohatera od rekruta do oficera. Miejscami można się zastanawiać, po co autor ładował akcję w kosmos, równie dobrze mógł napisać książkę o losach żołnierzy na jakiejś wojnie wietnamskiej czy w Korei i też byłoby ok, bo science fiction za bardzo mu się nie przydaje.
Książka niestety jest dość sucha i drętwa. Oglądałem kiedyś film, niby na jej podstawie, ale utrzymany był w orwellowskich, antyutopijnych klimatach, gdzie wyszydzano wojenno-propagandową maszynkę. W książce autor (oraz narrator) zdają się bardzo poważnie podchodzić do spraw wojska i armii. Większość stron wypełniają rozważania na temat państwa, wojska, patriotyzmu, postaw obywatelskich, szacunku wobec kobiet, wychowania dzieci przy pomocy kar cielesnych (Heinlein jest za). Ten brak dystansu męczy.

środa, 15 maja 2013

Top 20 - drugi interglacjał

Zgodnie z zapowiedzią - kontynuacja historycznego przeglądu gier wszecheverczasów. Wciąż tkwimy w plejstocenie przedkompaktowej ery pecetów, a konkretnie - w drugim jej okresie, który postanowiłem nazwać raczej interglacjałem, niż glacjałem - zlodowaceniem nazywać wszak wypada czas posuchy, a nie rozkwitu, zaś dziś będzie mowa o czasach nader urodzajnych i dostatnich, gdy pecet zdawał się być najwspanialszą platformą do grania, zaś combo mysz plus klawiatura okazało się przewyższać joya na mikrostykach. Poniżej przypomnienie zebranej dotychczas listy:
  1. Robbo
  2. A.D. 2044
  3. Lemmings 2: The Tribes
  4. Civilization
  5. Another World

wtorek, 14 maja 2013

DnD 4 #50 - diabły w łańcuchach

Dziś udało się zrobić więcej, choć większość tego to gadanie. Ale była też walka - niestety, nie ukończona, ale to chyba nic takiego, każdy się cieszył, że w końcu jest.

Najpierw jednak gracze pobawili się w zakupy i wyposażyli (wreszcie była okazja wydać ciułane przez tyle leveli pieniądze), a potem zrobili kurs po lokalnych ciekawostkach. Numer jeden - kierunek: zakon Głosicieli czyli Dom Sztuki. Trzeba dowiedzieć się coś więcej o dzienniku Trzydziestopiórego - dokąd prowadzi i jak go użyć. Krótkouchy - gruby, krzykliwy bard - gadał dużo, ale w sumie nie odpowiedział na ich najważniejsze pytania (lub może raczej: nie dał jasnej wskazówki, co począć dalej), ale jego dużo spokojniejszy towarzysz - Długopalcy - pozwolił im zajrzeć do osobistych rzeczy zamordowanego oraz jego pozostałych dzienników. Wśród ubrań znaleźli kwitek z numerem - jak się dowiedzieli - pozycją katalogową Wielkiej Biblioteki (którą zajmują się Słuchacze). Udali się tam zatem - zajął się nimi niejaki Supeł, który był gotów udostępnić im księgę (nie była bowiem dostępna dla osób spoza Akademii), ale w zamian za odnalezienie odpowiedzi na pytanie (co zdaje się jest elementem ich awansu w wewnętrznej hierarchii) o pewnego nie płacącego długów gagatka - Świstonosego.

Aby dowiedzieć się nieco więcej, odwiedzają Dom Kupiecki - siedzibę Gildii. Tam przyjmuje ich niziołek Pan Góra (darzony niemal boskim szacunkiem, chyba jakaś ważna szycha) i zdradza, że Świstonosy narobił długów i znikł. Gdzie? Nie wiadomo. Może wyjechał (oddryfował), może gdzieś się zaszył. Za znalezienie (żywego lub martwego) obiecuje 5 tysięcy w złocie. Gracze postanawiają skorzystać z kompasu, który prowadzi ich do jakiejś rudery w biednej dzielnicy. Po sforsowaniu drzwi, odkrywają drogę do piwnicy, a w niej rozczłonkowane trupy, wybebeszone trupy i rozprute trupy w kolczastych łańcuchach wiszące pod sufitem. I ślady bluźnierczego rytuału. Jak dobrze, że nie ma tu utraty punktów poczytalności. Po chwili trupy ożywają, wyłażą jakieś kolejne - zaczyna się walka.
Są to cambiony - istoty diabelskiego pochodzenia. Cztery wrathborn i dwa chained. Rodzącygniew nie wydają się mocno niebezpieczni - co prawda potrafią atakować zarówno zasięgowo, jak i bezpośrednio, do tego shiftują się o 4 pola (masakra). Łańuchowcy za to mają moc, która potrafi spętać psychicznie dwójkę graczy, zmuszając ich do pozostawania w bezpośrednim kontakcie (o ile nie chcą otrzymywać obrażeń), do tego ich aura utrudnia ruch. Na nich też skupiła swe ataki drużyna. Pierwszy zdążył już paść, a drugi jest krwawiący. Ponieważ pomieszczenie jest małe, czarodziejowi udało się ładnie porazić niemal całą grupę wrogów. Gracze na razie są skupieni (z uwagi na łańcuchy) i osaczeni (wrogowie poruszają się szybko), ale tylko krasnolud oberwał (ale szybko się regeneruje). Pewnie nie zostało wiele tur do końca.

Przypominam też sobie, że nie było jeszcze pedeków za dotarcie do Twierdzy i wcześniejsze zabawy. Pewnie wpadną wraz z pedekami za zabawę dzisiejszą.

niedziela, 12 maja 2013

Tomb Raider

Połaziłem po wrakach, znalazłem bloczek, wróciłem na Endurance, nie uratowałem Alexa i nabiłem 82%. Była też walka z bossem - widać twórcy nie umieli z tego zrezygnować. Ale nie był to klasyczny Tyranozaur, tylko ciężko opancerzony koleś. Rosjanin, co podobno wiele wyjaśnia.

piątek, 10 maja 2013

Tomb Raider

Licznik wskazuje 75%, przebyłem las i jaskinie, potem zjechałem gondolą i nawet przeżyłem kilka strzelanin oraz ucieczek, aż wreszcie dotarłem na plażę, gdzie moi towarzysze szukają drogi ucieczki z wyspy. Nie będzie łatwo, choć wyglądają na nastawionych optymistycznie. Widzę jeszcze 25% kłopotów przed sobą.

czwartek, 9 maja 2013

Top 20 giereczek wszecheverczasów - plejstocen

Póki co, lista wygląda następująco:
  1. Robbo
  2. A.D. 2044
  3. Lemmings 2: The Tribes
  4. Civilization
Dziś czas na epokę wczesnego PeCeta. Nazwałem ją plejstocenem. Nie sądzę, bym długo był w stanie trwać w tej nazewniczej dyscyplinie, ale póki co wygląda ok. Jeśli kogoś interesuje prekambr - tam pewnie znalazłyby się wszelkie "ruskie jajeczka" i tego typu zabawki. A gdy ktoś zacznie wytykać, że opuściłem kilka epok, przyznam ze smutkiem, że sam też opuściłem całkiem spory kawał historii pecetowej, bo wskoczyłem na ten wózek stosunkowo późno.

środa, 8 maja 2013

Tomb Raider

Krótki wpis, choć grałem sporo i zdarzyło się wiele rzeczy. Uratowałem parę osób z grona rozbitków, którzy trafili na wyspę wraz ze mną - ale nie obyło się be ofiar i paru nie uratowałem. Wygląda też na to, że wydostanie się będzie trudniejsze niż niektórzy z nich zakładali. Teraz przedzieram się bez ciemny lat, wśród wilków i ludzi z bronią maszynową. Z plusów - znalazłem granatnik. Na liczniku 64% gry.

wtorek, 7 maja 2013

DnD 4 #49 - dryf do twierdzy Rygor

Dziś wyjątkowo późno zaczęliśmy (a i zwykłe zaczynanie jest już przecież późniejsze niż to, które nam się zdarzało w dawnych czasach) i wyjątkowo wcześnie skończyliśmy - czasu na granie nie zostało wiele, to i nie udało się wiele zrobić. Np. nie było walki. O, losie!

Udało się jednak porozumieć z rycerzami-Łaskobójcami (przewodził im Czwororęki - miał dwie ręce, ale siłę czterech; podobno), udało się nawet pomóc im nieco w poszukiwaniach. Gracze odnaleźli ukryty obóz i zamaskowane sprzęty - a wśród nich skrzyneczkę, która zawierała parę drogocennych kamyków (w sumie warte 2 000 zł) oraz dziennik wypełniony nie do końca jasnymi zapiskami. Zdaje się, że jest to jakiś opis drogi, ale brakuje jakiejś kluczowej informacji pozwalającej nią podążyć. Łaskobójcy twierdzą, że należy ona do Gadaczy. Kimkolwiek oni są.

Potem gracze zabierają się z rycerzami na dryf i mają okazję odkryć działanie tego świata - rozmieszczone w pustce wysepki skał, zamków i rumowisk to się zderzają, to rozłączają, poruszając się według ustalonego porządku. To właśnie jest dryfem i umożliwia podróżowanie pomiędzy oddalonymi fragmentami lądu. Gracze, płynąc z rycerzami na fragmencie skały, docierają w ten sposób do Twierdzy Rygor - stolicy Imperium.

Nim wysiądą, a i potem na miejscu, wypytują o szczegóły tego świata. Dowiadują się o rządzącym nim Imperatorze, o przekroju społecznym, oraz o sześciu najważniejszych organizacjach: zbierających wiedzę Myślicielach (albo Pytaczach), rozpowszechniających informacje Głosicielach (albo Gadaczach), oczywiście Łaskobójcach, imperialnym Legionie, kupieckiej Gildii oraz strzegącej porządku Gwardii, pogardliwie zwanej Psami. Na nic więcej nie starczyło czasu, więc jest tydzień na zastanowienie się, czy mają dość punktów zaczepienia, by samodzielnie poszukać sobie zajęcia (przynajmniej przez jakiś czas), czy mam wyciągać jakieś deus ex machina.

poniedziałek, 6 maja 2013

Top 20 giereczek wszecheverczasów - mezozoik

Top 20 ciąg dalszy. Dla przypomnienia - w poprzednim odcinku wyróżniłem Robbo z "małego Atari". Dziś wyprawię się w czasy Amigi.

niedziela, 5 maja 2013

Top 20 giereczek wszecheverczasów - paleozoik

Na brzegu rzeki Piedry usiadłem i zacząłem układać listę swoich top 20. najlepsiejszych, najmilszych, najukochaszych i najbardziej cacanych giereczek wszech czasów. Tak grzebiąc w pamięci za grami, które mnie najbardziej, doszedłem do dwóch wniosków. Wniosek pierwszy jest taki, że ulubieńczość gry jest funkcją czasu lub jakoś tak. Znaczy coś, co kiedyś było ulubione (no chyba, było skoro tyle w to grałem, prawda?) teraz już przeważnie nie jest. Nawet nie dlatego, że się zestarzało (to nie ser ani plaster szynki), ale to ja się zmieniłem i bywa że nawet sentyment mnie do niektórych gier nie ciągnie.

Tomb Raider

Przedzieram się dalej przez wyspę, stawiając czoła rozmaitym niebezpieczeństwom. Ze ściągnięcia pomocy nic nie wyszło, teraz sam ruszam na pomoc jednemu z rozbitków. Co wymaga między innymi balansowania na wąskich półkach wśród wyjącego wichru (patrz obrazek).
Zdobyłem shotguna (z opcją otwierania niektórych przejść) oraz linę (nareszcie).

piątek, 3 maja 2013

Borderlands 2

To już prawie koniec - została już tylko walka z Warriorem. Jesteśmy na 50 levelu (i to mimo ominięcia wszystkich zadań pobocznych drugiego podejścia), zaopatrzyliśmy się we w miarę nowe bronie, ale jak będzie - okaże się przy kolejnym posiedzeniu.

Tomb Raider

Zaczynam się wkręcać. Pociągnąłem naprzód scenariusz - moim celem było dotarcie do nadajnika radiowego, aby wezwać pomoc. Droga nie była łatwa, a potem okazało się rzecz jasna, że to nie koniec zmartwień. Widoki są super, akcja cały czas. Nawet jeśli ten Tomb Raider pachnie Unchartedem, to nie mogę powiedzieć, aby było to coś złego.
Choć przez chwilę tak mi się wydawało - gdy Lara dorwała pistolet maszynowy z drugiej wojny i nastąpiło kilka sekwencji żywiołowej strzelaniny. Nie lubię tego, znacznie bardziej podobały mi się etapy, gdy musiała się chować, skradać i unikać wykrycia. Ale ten drobny niesmak wynagrodziła mi późniejsza wspinaczka na maszt i bieg przez walące się domki na skałach.

czwartek, 2 maja 2013

DnD 4 #48 - przemieszczacze

Początek sesji to rozstrzygnięcie walki rozpoczętej na sesji poprzedniej (no, rozpoczętej to dużo powiedziane - tylko rzuciliśmy na inicjatywę). Piątka displacerów początkowo wzbudzała obawy, ale stosunkowo szybko padła, gdy tylko gracze wyciągnęli swe świeżutkie, pachnące moce ścieżek paragonowych (nic dziwnego, że nie chcieli rozstrzygać jej na poprzedniej sesji). Co prawda mag oberwał na samym wstępie i zbiorowy atak trójki wrednych istot pozbawił go przytomności, ale był to zapewne wyłącznie efekt złośliwości mistrza gry, który nie był w stanie ugodzić nikogo innego, więc wyżył się na biednym magu.

Nagrodą za bohaterską walkę były 4 000 sztuk złota wypłacone w cennych gruczołach pokonanych istot oraz 400 PD na głowę. No i jeszcze 200 PD za poprzednią sesję (nie było dużo tych dokonań, ale coś tam było).

Potem był bardzo krótki odpoczynek i nim gracze zdecydowali w którą stronę iść dalej (a raczej nim zapytali kompasu), z tupotem i szczękiem przybyła grupa ciężkozbrojnych rycerzy, najwyraźniej jakichś miejscowych i od razu zaatakowała nachalnymi pytaniami. Jakimś cudownym sposobem mag rozpoznał w nich Łaskobójców - bezwzględnych tropicieli i tępicieli osób łamiących prawo - jednak drużyna nie zdawała się specjalnie zainteresowania ani ich proweniencją, ani tym czego od nich chcą, zastanawiając się raczej, ile pedeków mogą być warci.

Nim jednak doszło do czegokolwiek, z dziur i zza kamieni wylazła jeszcze większa grupa displacerów, z czego trójka rzuciła się na graczy, a pozostałe na rycerzy. Jeden z tej trójki był dużo większy od pozostałych (zajmował obszar 3x3 pola), więc (słusznie) zidentyfikowano go jako szczególnie niebezpiecznego. Mimo iż przez chwilę wyglądało groźnie (krasnolud był na granicy przytomności), to i tak udało się poradzić z nimi w piorunującym tempie. W nagrodę za walkę wskoczyło 720 PD oraz 6 000 złota do podziału (gruczoł dużego był wart cztery razy tyle co mniejszego).

Na tym skończyliśmy, no bo przecież po co robić coś, co nie jest walką, prawda?

Tomb Raider

Poświęciłem nieco czasu na powrót do starych lokacji i zebranie paru secretów. Jeszcze nie do wszystkich mam dostęp. Zbieractwo i zaglądanie w każdy zakamarek zawsze było ważnym elementem Tomb Raiderów i cieszę się, że tu z tego nie zrezygnowano. A to, że zawsze możemy wrócić do odwiedzonego obszaru i poszukać, czyśmy czego nie przeoczyli, jest znakomitym rozwiązaniem (które, tak po prawdzie, było obecne w starszych grach - tam można było wracać w obrębie pojedynczego levelu).

środa, 1 maja 2013

Borderlands 2 - Bunkier po raz drugi

Ciąg dalszy podejścia drugiego, w tym skaptowanie Bricka, kolejne starcie z bunkrem i walka o Angel. Na tym poziomie trudności wszystko jest trudniejsze, przez co sprawia jeszcze więcej radości, niż przy pierwszym graniu. To już prawie koniec, bo olewamy wszystkie zadania poboczne.