piątek, 31 października 2014

Diablo 3 - profity

Czerpiemy profity z weekendowego bonusu do zdobywanego doświadczenia (i magicznego dropu), levelując nasz alternatywny zestaw postaci. Mniszkę:
I czarodzieja:
Docieramy do piątego aktu, gdzie rozprawiamy się z pierwszym bossem:

sobota, 25 października 2014

Destiny - loot cave

Ponownie odwiedziłem niesławną "loot cave" - jaskinię, gdzie respawnujący się przeciwnicy umożliwiali tanie nabijanie doświadczenia (i gromadzenie przedmiotów). Bungie usunęło ją w patchu, dodając jednak coś w tym miejscu.
Straszne, nie?

poniedziałek, 20 października 2014

Diablo 3 - hardcore

Wróciliśmy do trybu hardcore naszymi starymi postaciami. Najpierw pobiegaliśmy trochę w pierwszym akcie (celem rozgrzewki), potem wbiliśmy do końcówki czwartego, aby jeszcze raz pokonać Diablo (celem sprawdzenia się).
Spotkała nas tam ciekawa przygoda - pokonany goblin skarbnik zostawił po sobie portal prowadzący do tęczowej krainy. Dziwaczne doznanie.
Potem ruszyliśmy w akt piąty, którego jeszcze tymi postaciami nie rozgrywaliśmy. Nasz cel - pokonać Maltaela i wbić 70 poziom.

poniedziałek, 13 października 2014

Diablo 3 - głębokie szczeliny

Dziś spróbowaliśmy kolejnych wyzwań, jakie stawia Diablo - szczelin nefalemów oraz głębokich szczelin. Główna idea jest podobna - losowa lokacja wypełniona losowymi potworami, należy je pokonywać, aż zapełni się pasek postępu, wtedy zjawia się boss - strażnik szczeliny - po którego pokonaniu spadają na nas różne nagrody.
Głębokie szczeliny są o tyle szczególne, że jeśli odpowiednio szybko pokonamy bossa, możemy przenieść się na kolejny poziom, gdzie czekają (prawdopodobnie) większe wyzwania i większe skarby. Może też w nich znaleźć legendarne kamienie. Klucze do głębokich szczelin można znaleźć w szczelinach zwykłych.

wtorek, 7 października 2014

Mercenary Kings

Pograłem trochę w:
Gram oczywiście laską. Skoro można. I niech nikogo nie zmylą, te urocze królisie - to wredne i zajadłe bestie, które kradną punkty życia. Kill it with lead.
Tak było na misji, poniżej widać obóz. Koleś przy sławojce próbuje mi zaimponować rozmiarem swojego koguta. Typowe.
W obozie, poza braniem nowych zadań, można połazić bez celu lub pobawić się w rozwijanie broni (za materiały, których jeszcze nie mam). Albo poleżeć trochę, podziwiając okolicę przez oczko szczerbinki.
W końcu czas udać się na misję. Bezpieczeństwo przede wszystkim - nie zapominajmy o zapięciu pasów. Albo paska. Głupio by wyglądało, gdyby szorty mi spadły w trakcie lotu.
Bywa, że kończę ją w ostatnich sekundach z minimalnym paskiem życia. Taki jestem słaby.
Ale ważne jest to, że kończę. Sukces! Czas po nagrody. I obejrzeć trofea w bazie. To początek, więc jedyne czym mogę się pochwalić, to 9 zabitych lisów.
Chyba nie zdołałem się jeszcze wciągnąć w nią na poważnie (ale trzeba przyznać, że wygląda bardzo atrakcyjnie). Jeśli rozwój broni i umiejętności okaże się interesujący, może się szykować całkiem przyjemne granie.

poniedziałek, 6 października 2014

Diablo 3 - tryb przygodowy

Zaczęliśmy grać w tryb przygodowy. Polega on z grubsza na krążeniu po lokacjach z fabuły i robieniu zadań wymagających pokonywania przeciwników. Czyli w sumie tego, co robiło się całą grę. Specjalna jest nagroda - krwawe odłamki pozwalają na wylosowanie ciekawych przedmiotów (przynajmniej w zamierzeniu, dotąd nic specjalnie porywającego nie dostałem).
Poza tym, dostajemy klucze do szczelin nefalemów - gdzie czekają jakieś kolejne wyzwania. Jeszcze tam nie zajrzeliśmy. Nie mam też żadnego nowego filmu, dlatego wrzucę tylko screena z ekwipunku.
Widać na nim ciekawy amulecik, który mi daje całkowitą odporność na moc tajemną. Całkiem fajnie, bo lasery to bodaj najbardziej wkurzająca zdolność elitów.

niedziela, 5 października 2014

SteamWorld Dig

Kolejna wyprzedażowa perełka. O robociku z kilofem.
Łączy ona bezsensowne zbieractwo z mechaniką z Boulder Dasha. Może powinna przypominać mi Minecrafta, ale w Boulder Dasha więcej grałem.
Kopiemy więc w ziemi, czasem znajdujemy jakąś rudę (nie mylić z jakąś rudą), kryształki i inne takie. Wyłazimy na górę, sprzedajemy, kupujemy nowy kilof (albo świder). I znów wracamy.
Chyba nasz główny cel, to robić coś, co pozwoli nam robić jeszcze więcej tego, co już i tak robimy. Wciąż z tych samych korytarzach (chyba, że wykopiemy sobie nowe).
Na szczęście od czasu do czasu znajdziemy teleport lub inny magiczny skrót, dzięki któremu nie będziemy musieli z samego przodka wracać się na górę, bo zabrakło nam oleju w lampie lub źle się poczuliśmy.

sobota, 4 października 2014

Marvels

Trzynasty tom kolekcji Hatchette. Ciekawy i świetnie narysowany (czy raczej namalowany) komiks. Jego bohaterami nie są herosi w kolorowych strojach, ale zwykły człowiek - fotograf, który śledzi najważniejsze wydarzenia ze świata Marvela, poczynając od drugiej wojny światowej, aż po lata 80.
Gdzieś w tle przewija się cala gama bohaterów, widać ślady istotnych zdarzeń (np. pojawienia się Galactusa), ale ważniejszy jest ich wpływ na życie zwykłych ludzi. 

piątek, 3 października 2014

Rogue Legacy

Jest to gra o łażeniu z wielkim mieczem w wielkim zamku. Niekiedy też o byciu wielkim. Choć równie często o byciu bardzo szybko martwym. Wszystko w cudownie rozpikselowanej oprawie.
Jest to również gra o pokonywaniu własnych słabości - możesz być karłowatym daltonistą, pierdzącym krótkowidzem, przeklinającą lesbijką - to nie czyni cię gorszym od twych przodków. Choć przeważnie czyni cię równie martwym.
Cudowne połączenie zbyt wymagającej (jak na mnie) platformówki i roguelikowego zwyczaju "nie przywiązuj się do bohatera". Wejdź w zamek, zobacz jak daleko dotrzesz, umrzyj, spróbuj ponownie. W nowym, losowym zamku. Na szczęście za zebrane przy poprzednim podejściu monety można rozwinąć życie i inne takie. To daje nadzieję, że kiedyś uda mi się dotrzeć do jakiegoś bossa.
Niekiedy udaje mi się zapuścić dość daleko, by wyszarpać jakiś skarb, za który rozwijam umiejętności lub kupuję sprzęt (ten na szczęście nie przepada), ale równie często ginę w jednej z pierwszych komnat. Ale zawsze wracam. Ta gra coś w sobie ma.

czwartek, 2 października 2014

Destiny - fioletowy engram

Nie przestałem jeszcze grać w Destiny - wciąż od czasu do czasu włączam, by sobie pobiegać, postrzelać do wrogów, może wykonać jakieś wyzwanie, czy złapać nowe przedmioty. To ostatnie nie jest łatwe. To nie Diablo - tutaj przedmioty wypadają z wrogów bardzo rzadko, w dodatku większość to śmiecie, które nie nadają się do niczego (dobrze, że można je rozłożyć na czynniki pierwsze bez wracania się do bazy). Czasem wpadnie jakiś engram - zakodowany przedmiot, który dopiero specjalista w głównym mieście jest w stanie zidentyfikować. Niebieskie to przedmioty "rzadkie", a fioletowe - "legendarne". Problem w tym, że czasem z fioletowego engramu dostajemy niebieskie przedmiot. Problem inny - nie zawsze jest to przedmiot dla klasy, którą gramy.
Życie...