środa, 29 kwietnia 2020

Aeon’s End solo

Aeon's End ma przewidziany tryb solo, choć próby zabierania się za Nemezis jednym magiem kończyłem porażką. Na dwóch bywało lepiej, chociaż tym razem też przegrałem. W dodatku gra jest dość marudna w rozkładaniu i obsłudze (zwłaszcza przy dwóch magach). Może to właśnie przyczyna porażki - ciężko kontrolować skutecznie dwie talie. Na szybkie granie lepiej wyciągnąć Spirit Island. Ale może jeszcze uda mi się znaleźć sposób na tę grę. 

poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Pandemic solo

Pandemic to coop, więc w naturalny sposób dostosowany jest do grania samemu. Co prawda gra nie przewiduje jakiegoś specjalnego wariantu solo, dlatego zagrałem na dwa pionki. Jak poszło? No cóż, przegrałem. Gra się przyjemnie, muszę to przyznać. Choć nie próbowałbym sam obsługi większej liczby graczy.

niedziela, 26 kwietnia 2020

Root solo

Root solo może wydawać się dziwnym pomysłem, bo gra w dużej mierze opiera się na ostrej interakcji (mówiąc wprost: walce) między graczami, jednak twórcom udało się stworzyć automat, który może nie do końca naśladuje żywego przeciwnika, ale stara się zapewnić wyzwanie rozstawiając się na planszy, walcząc i ścigając się na punkty. Będę musiał kiedyś jeszcze spróbować fanowskiego rozszerzenia z automatami do pozostałych frakcji, bo w tej chwili sprawdzałem tylko koty.

sobota, 25 kwietnia 2020

Uczta dla Odyna

Uczta dla Odyna jest rewelacyjna. Nie wiem co jeszcze mogę dodać. Jest super. Mnóstwo akcji, mnóstwo komponentów, na początku może to onieśmielać, ale gra się wspaniale. Tryb solo działa bez jakiegokolwiek wirtualnego przeciwnika - jedynie sami sobie blokujemy akcje. Chcąc rozegrać wszystko optymalnie, można by się pewnie zawiesić na długo, ale wystarczy pozwolić sobie na odrobinę luzu i robić to, co w danym momencie wydaje się ciekawe lub opłacalne, a gra nagle staje się płynna i przyjemna. A gra temu sprzyja, bo niewiele nam narzuca, to praktycznie sandbox - oferuje wiele dróg rozwoju, wiele strategii, pozwala na swobodne kombinowanie, testowanie i w ogóle robienie tego na co ma się ochotę. Jedna z lepszych gier do solo i również wspaniała przygoda grając z kimś. Mając ją, nie potrzebuję już szukać dalej.

piątek, 24 kwietnia 2020

Sprawlopolis

Sprawlopolis to bodaj najszybsza i najmniejsza z gier, jakie posiadam. Raptem kilkanaście kart,  które staramy się rozłożyć tak, aby wybudować jak najwyżej punktujące miasto (zgodnie z wylosowanymi celami). Niby proste, ale jest nad czym pomyśleć, a możliwych kombinacji i układów jest sporo. Bardzo przyjemny pasjansik, zaskoczyło mnie, jak wciągająca i satysfakcjonująca to gra.

czwartek, 23 kwietnia 2020

Szklany szlak solo

Szklany szlak opiera się o specyficzny rodzaj interakcji, gdy nasze akcje mają wpływ na akcje wybrane przez innych graczy. Oczywiście solo ten element znika. Zamiast tego sami dobieramy karty akcji (ich liczba zależy od tury), losujemy natomiast ich kolejność (przy czym z dwóch ostatnich jedną odrzucamy, a z drugiej wykonujemy akcję podwójną). To zmienia przebieg gry, choć rdzeń pozostaje ten sam - gromadzimy i wydajemy surowce, stawiamy budynki. Brakuje mi tu jasno postawionego wyzwania, ale jako niezobowiązująca łamigłówka jest ok.

środa, 22 kwietnia 2020

Teotihuacan solo

Na pierwszy rzut oka Toetihuacan wydaje się przytłaczać - ogromna plansza, mnóstwo ikonek, masa komponentów. Szybko okazuje się, że nie jest tak strasznie. W grze mamy trzy podstawowe rodzaje surowców, trzy miejsca gdzie możemy je pozyskiwać i trzy gdzie możemy je wydawać, punktacja jest bardzo jasna i czytelna, dochodzi do tego co prawda trochę specjalnych zasad ruchu, awansu, technologii, rytuałów, ale nie gmatwają one zbytnio rozgrywki, po prostu trzeba o nich pamiętać.

Grając solo mamy przeciwnika, który nie tylko zajmuje część pól na planszy, ale też porusza się, wykonuje akcje, zbiera materiały, a nawet uczestniczy w budowie piramidy. Jego obsługa jest bardziej skomplikowana niż sama gra, ale po paru turach łapie się schemat i idzie nawet szybko. Trzeba przyznać, że nie jest on łatwym przeciwnikiem.

wtorek, 21 kwietnia 2020

Mage Knight solo

Mage Knight to cesarz gier solo. Gra jest bogata, złożona i zajmująca. Oferuje mnóstwo możliwości kombinowania, co ma swoje minusy - jest czasochłonna. Granie w kilka osób potrafi boleć. Na szczęście solo nikt nas nie pogania, można spokojnie zastanowić się nad każdym ruchem i optymalizować swoje posunięcia. Przeżycia i satysfakcja - rewelacyjne.

poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Viticulture - solo

Viticulture w trybie solo blokuje losowe pola na planszy, a celem jest zdobycie określonej liczby punktów w ciągu 7 lat. Gra jest prosta (choć nie prostacka), całkiem przyjemna i gra się sympatycznie, choć solo odpada część jakże miłego kombinowania ("jak tu podebrać komuś pole") oraz interaktywnych pomocników ("a teraz każdy z graczy może zasadzić winorośl").

niedziela, 19 kwietnia 2020

51. stan - solo

51. stan jest niemal pasjansem, gdzie każdy układa swoje własne imperium, a interakcji nie ma za wiele, toteż tryb solo nie powinien się zbytnio różnić od normalnej gry i faktycznie nie różni. Wirtualny przeciwnik, poza mieleniem kart i atakowaniem nas co rundę, niewiele robi. A że gra jest całkiem sympatyczną łamigłówką, kombinuje się bardzo przyjemnie. Do tego jest prosta w obsłudze, do rozpoczęcia gry nie wymagając niczego poza przetasowaniem kart. Werdykt: bardzo fajne!

sobota, 18 kwietnia 2020

Granie solo - Podwodne miasta

Tryb solo w Podwodnych miastach udaje obecność drugiego gracza okupując niektóre z pól akcji. Robi to w sposób schematyczny, pozwalając przewidzieć co będzie dostępne i zaplanować swoje ruchy. Stawiane przez grę wyzwanie to co najmniej 7 kopuł i 100 punktów zwycięstwa na koniec. Nie udało mi się, ale gra nie jest łatwa. Mamy tu typową dla eurasów "zbyt krótką kołderkę", a w tej grze wydaje się ona szczególnie krótka. Nie wybacza błędów, nie daje zbyt wielkiej swobody, wszystko trzeba przeliczyć, przekalkulować, a pod koniec i tak nie patrzymy z dumą na rozrośnięte imperium, tylko płaczemy że gdyby nie parę brakujących zasobów (lub akcji, a przeważnie i jednego, i drugiego), to może nawet coś by z tego było, a tak to szkoda gadać.

piątek, 17 kwietnia 2020

Granie solo - Spirit Island

Jako że tymczasowo spotkania planszówkowe uległy zawieszeniu (choć i tak rzadko przekraczaliśmy zalecane przez ministra zdrowia 5 osób w miejscu kultu religijnego, wybaczcie tak lekkie potraktowanie gier jako kultu, ale tym właśnie zawsze dla mnie były; może jak zmierzymy metraż i przeliczymy na osoby to się okaże że żadnych innych obostrzeń też nie łamaliśmy), skoro więc już uległy, jak mówiłem, zawieszeniu, postanowiłem pobawić się w testowanie planszówek solo. Niektóre mają dedykowane tryby solo, inne fanowskie warianty, a w jeszcze inne mogę spróbować pojechać na dwie ręce, nawet jeśli wszystko wskazuje że nie powinienem, bo któż mi tego zabroni? W niektóre już oczywiście zdarzało mi się grać solo, ale nie będę się tu bawił we wspomnienia, traktuję to raczej jako bieżące wyzwanie - zagrać w każdą którą mam i zobaczyć co z tego wyjdzie. Tu trafią krótkie notatki, bo przecież nie będzie mi się chciało bawić w recenzje (dotąd się nie chciało).

Nie pierwszy ogień leci Spirit Island. Gra świetna i tak dalej, a jako że to coop, jest naturalnie dostosowana do solo, ma działający tryb, zresztą właśnie od tego zaczynałem. Jak się gra solo? Super. Choć prościej niż w multi. Domyślny wariant solo to jeden duch, jeden fragment wyspy - mamy zatem znacznie mniej do ogarnięcia, odpada interakcja, gra się dużo szybciej. Fajne do testowania innych scenariuszy, poziomów trudności, adwersarzy. Ale chętnie spróbuję jeszcze wariantu na dwa duchy (na cztery raczej się nie poważę, poza tym nie wiem czy pomieściłbym ich na stole). Tak czy inaczej to jedna z przyjemniejszych gier do grania solo. Werdykt: excellent!