poniedziałek, 31 grudnia 2012

Mass Effect 3 - Palaven

Misja scenariuszowa - odwiedzamy księżyc planety Palaven, aby ewakuować turiańskiego primarchę. Z powodu ataku żniwiarzy nie idzie to tak gładko jak powinno, nie obejdzie się bez kilku walk, w końcu jednak udaje się nieco opanować sytuację i sprowadzić primarchę na Normandię. Do drużyny dołącza też stary znajomy - Garrus.
Po zakończeniu misji sztuczna inteligencja okrętu - Edi - robi raban i przejmuje sztuczne ciało Dr Evy (szpiega z Marsa). Teraz może działać jako pełnoprawny członek załogi i uczestniczyć w misjach.

niedziela, 30 grudnia 2012

Cylinder van Troffa

Kolejny klasyk (czyli staroć) polskiej science fiction, pióra Janusza Zajdla. Z jego rzeczy znałem dotąd (lub pamiętałem o) Limes Inferior (które bardziej mi się podobało od Cylindra).
Zajdel, jak można wyczytać w mądrych źródłach, uprawiał fantastykę socjologiczną - i faktycznie coś w tym jest, wydaje się że bardziej niż futuryzm i skupienie na technicznych gadżetach (choć to przecież gadżet jest tu osią intrygi) interesuje go rozważanie przemian społecznych i cywilizacyjnych. Za to całość kończy się całkiem miłym twistem, wynagradzającym brak wartkiej akcji.

Mass Effect 3 - Sanctum

Wykonałem jakąś poboczną misję na Sanctum, gdzie zlokalizowano tajne laboratorium Cerberusa. Trochę walki z załogą i przejąłem jakieś proteańskie artefakty. Nie wiem, czy służą do czegokolwiek, ale dostałem za nie pedeki, więc hej, co za różnica.

sobota, 29 grudnia 2012

Mass Effect 3 - Cytadela

Krótka sesja i wizyta na Cytadeli - Kaiden się leczy, a ja lecę na kolejną wyprawę. Rada nie zgodziła się bowiem wspomóc ludzkości w walce ze Żniwiarzami, ponieważ ma własne zmartwienia. Moje zadanie - pomóc im w zmartwieniach, aby nie mieli dobrej wymówki.

piątek, 28 grudnia 2012

Resident Evil 6 - Ada

Niedawny update odblokował możliwość gry w coopie w ostatnim scenariuszu Residenta, zatem oto zaczynamy. Tym razem wcielamy się w rolę Ady (oraz jakiegoś anonimowego pionka) i znów przyglądamy się całej historii z nowej perspektywy. Zdradza to kilka bardzo ciekawych faktów, rzucających nowe światło na niezrozumiałe wcześniej wydarzenia. Dość powiedzieć, że w grę wchodzi klonowanie i paru bohaterów występuje w kilku egzemplarzach.

Z trzech rozdziałów, które rozegraliśmy, najbardziej podobał mi się pierwszy, gdzie penetrujemy łódź podwodną i większość akcji możemy rozgrywać metodą skradankową, załatwiając wrogów po cichu lub omijając ich największe skupiska. A do swej dyspozycji dostaje kuszę, która pozwala działać zarówno cicho, jak i niezwykle skutecznie (a to dzięki bełtom wybuchowym). W rozdziale drugim krzyżuje drogi z Leonem i Heleną, gdzie pomaga im w walce z przemienioną Deborah. W rozdziale trzecim przenosi się do Chin, pomaga Jake'owi i Sherry, a w końcówce walczy (m.in. na dachu jadącego autobusu) z uzbrojonym w organiczną piłę łańcuchową paskudztwem.

Mass Effect 3 - Mars

Po rozegranym na Ziemi prologu, lecimy na Marsa - aby przetrząsnąć proteańskie archiwa w poszukiwaniu danych, mających wspomóc nas w walce ze Zbieraczami. Oczywiście nic nie może być łatwe i piękne - na miejscu spotykamy opór wrogich nam sił, znajdujemy szpiegów, stajemy do konfrontacji z niedawnymi sojusznikami, ale też łączymy się z dawno nie widzianymi przyjaciółmi. W finale Kaidan odnosi rany, więc kolejny krok to Cytadela - tam są najlepsi lekarze. A do drużyny dołącza Liara.

środa, 26 grudnia 2012

Mass Effect 3 - Ziemia

Zacząłem trzecią część kosmicznej epopei. Oczywiście znów importując save. Tym razem, poza decyzjami, zachowano również poziom i punkty rozwoju, przez co postać już na samym początku jest porządnie rozwinięta. Z tego to powodu, od razu uruchomiłem poziom trudności "szaleniec" (obiecując sobie zmniejszyć go natychmiast, gdy tylko gra stanie się nieprzyjemnie męcząca). Znów zmieniłem klasę - po szturmowcu (będącym połączeniem żołnierza i biotyka) oraz szpiegu (połączeniu żołnierza i inżyniera) wybrałem strażnika (połączenie biotyka i inżyniera). Różnorodność to podstawa.

Graficznie gra wypiękniała, gameplayowo zrobiła kolejny krok w kierunku "strzelanki z fabułą", ale gra się bardzo przyjemnie. Od początku raczy nas oszałamiającymi scenami i bajeczną scenografią - przeżywamy atak żniwiarzy na Ziemię i gra nie szczędzi nam widoków.

Resident Evil 4 - zawodowiec

Aby mieć poczucie wyciśnięcia wszystkiego z Residenta, zacząłem kampanię na najwyższym poziomie trudności. Odblokowuje się on dopiero po skończeniu jej na normalnym, więc nie mogłem od niego zacząć. W odróżnieniu od RE5, tutaj nie przenoszą się żadne zdobycze - ani rozwinięte bronie, ani zgromadzone leki, granaty czy amunicja, ani nawet podniesione żółtymi ziołami punkty życia. Jedyne, co można dostać jako nagrodę za wcześniejsze dokonania, to wybór alternatywnego stroju.
Wybrałem ten, w którym Leon wygląda jak chicagowski mafioso, a Ashley jest zakuta w zbroję płytową. Wygląda to dość komicznie, ale okazuje się mieć konsekwencje gameplayowe - wrogowie nie mogą jej zranić, ani podnieść i gdzieś zawlec (co wcześniej się zdarzało). To ułatwia sekwencje z małą (nie musimy się o nią martwić), choć tupanie żelaznych butów nieco irytuje.

Czy jest trudno? Nie wydaje się być ciężej, niż na poziomie normalnym - może i trudność wzrosła, ale umiejętności gracza również, więc jakoś się to równoważy.

wtorek, 25 grudnia 2012

The Walking Dead - epizod 1

Zacząłem i skończyłem pierwszy z pięciu epizodów Walking Dead. To jakieś 2-3 godziny. Gra jest niemal klasyczną "klikaną" przygodówką, ten gatunek nieczęsto gości na konsolach (ok - wcale), więc to miłe odwiedziny. Co prawda niemal wcale nie ma tam zagadek z prawdziwego zdarzenia (albo w ogóle wcale, jeśli jesteśmy bardziej surowi w ocenach), ale nie można mieć wszystkiego.
Grę buduje głównie fabuła i wybory (które mają podobno jakieś fabularne konsekwencje, ale może aby to wyczuć, należałoby spróbować innej ścieżki). Czasem trzeba też szybko podejmować decyzje lub naciskać przyciski, gdy atakuje nas zombie - te elementy akurat średnio mi pasują do gier przygodowych i nie za bardzo lubię takie poganianie. Ale myślę, że przez ciekawość sprawdzę kolejne epizody.

poniedziałek, 24 grudnia 2012

XCOM: Enemy Unknown - classic ironman

Wciąż naładowany chęcią rozwalania ufoków, włączyłem sobie raz jeszcze kampanię w XCOMa. Tym razem na poziomie trudności "classic" i z włączonym trybem "ironman". Wyższy poziom, to więcej wyzwań - wrogowie mają więcej punktów życia, mocniej leją, częściej trafiają, a nasi żołnierze są słabsi, baza początkowo mniej rozbudowana, wydaje się też że częściej jesteśmy wyganiani na misje, więc nie zawsze jest czas się leczyć. Widać też, że kosmici są bardziej aktywni - na poziomie normalnym przeważnie siedzieli na tyłkach, dopóki nie weszło się w ich zasięg, tutaj ciągle zdarza się, że wyłażą na grupę spacerując sobie po mapie. To sprawia, że nawet bardzo defensywna taktyka nie musi być bezpieczna.

To oczywiście nie byłoby wielkim problemem, gdyby nie "ironman". W tym trybie gra daje do dyspozycji tylko jeden save i automatyczny zapis. Nie ma więc możliwości wczytania stanu, gdy coś pójdzie nie tak. Ktoś oberwał? Zginął? Popełniłeś głupstwo i wlazłeś pod lufy obcych? Nie ma powrotu, cierp.

No i cierpię. Początek szedł całkiem nieźle. Ale potem trafiłem na misję, w której jakoś tak się przydarzyło przebudzić trzy grupy na raz (no, obudziłem dwie, które były blisko, a trzecia sama przylazła) no i ufole wycięły całą moją drużynkę. Po części to pewnie dlatego, że po poprzednim zadaniu mój główny, doświadczony skład leżał w szpitalu, posłałem więc kilku żółtodziobów. Efekt nieudanej misji - panika w pięciu krajach. Nie wiem, czy dam radę się jeszcze z tego wykaraskać, ale spróbuję. Albo może dam sobie odpocząć i rozerwę się przez ten czas przy Mass Effekcie.

sobota, 22 grudnia 2012

Fight Club

Fight Club, czyli Podziemny krąg - głośna powieść Palahniuka, na podstawie której nakręcono głośny film. Rzecz ciekawa literacko, bo pisana (w pierwszej osobie) w sposób oddający dość, ekhem, pokręcony umysł protagonisty.
Ciekawie się to czyta, znając już zakończenie - można wyłapywać wszystkie przebłyski i smaczki. Jest trochę różnic w porównaniu z filmem, ale większość to drobiazgi - największa zmiana, to dodatkowa scena w finale, które zmienia wydźwięk zakończenia.

środa, 19 grudnia 2012

Borderlands 2 - Cegiełka

Znów pchnęliśmy nieco wątek główny (nie zapominając jednak o zadaniach pobocznych). Dotarliśmy do ostatniego z bohaterów pierwszej części - berserkera Bricka. Jak widać, jest dwa razy wyższy od gunzerkera.
Przy okazji - w końcu trafiliśmy w rejony, gdzie przeciwnicy dorównują nam poziomem. Oznacza to dwie rzeczy - jest trudniej (czytaj: ciekawiej) i można liczyć na lepszy loot.

wtorek, 18 grudnia 2012

XCOM: Enemy Unknown - koniec

Gra zakończona. Ostatnia misja nie była zbyt trudna - raz, że zespół miałem rozwinięty i świetnie wyposażony, dwa że obcy nie atakowali wielką zgrają. Gra zajęła mi pewnie więcej czasu, niż mogła, bo pod koniec pocisnąłem jeszcze nieco wynalazków i rozwinięć, których nie potrzebowałem. Ale musiałem przecież sprawdzić, czy naprawdę ich nie potrzebuję.
Będę musiał spróbować kiedyś poziomu classic, bo na normalnym nie było zbyt trudno. Banalnie rzecz jasna też nie było - nie dało się grać "na Rambo", wyskoczyć głupio na grupkę (lub parę grupek) znaczyło szybko zginąć. Ale za to w warstwie strategicznej gra nie cisnęła mocno - między atakami były wystarczająco długie odstępy, by się spokojnie leczyć, rozwijać, rozbudowywać, naprawiać. Ciekaw jestem, czy i jak zmieni się to na wyższym poziomie trudności. Ale to później, na razie odkładam grę. Była świetna i na pewno chętnie kiedyś do niej wrócę.

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Borderlands 2

W końcu nieco pchnęliśmy główny wątek - spotkaliśmy się z Mordecaiem, a potem pobiegaliśmy po rezerwacie szukając jego ptaszyny o imieniu Bloodwing. I znów przekonaliśmy się, że z Handsome Jacka jest naprawdę kawał drania. A potem wybraliśmy się do Toxic Caverns.

niedziela, 16 grudnia 2012

XCOM: Enemy Unknown - zbliża się finał

Zbliża się finał. Tak powiedziała gra. Rozwinąłem psioniczne umiejętności paru żołnierzy (dosłownie paru - dar jest bardzo rzadki) i ubrałem ich we wdzianka poszerzające horyzonty. Najpierw nie załapałem, że powinienem to zrobić, a ubranek nawet nie odkrywałem, bo uznałem, że mi się nie przydadzą. Koszty odkryć są wysokie, a ciągle brakuje mi materiałów. Obce statki odwiedzają mnie rzadko (dwa lub trzy razy w miesiącu jest jakaś akcja), więc surowce wolno się zbiera. Dlatego na początku odpuściłem te, które nie wydawały się niezbędne. Jakież więc było me zdziwienie, gdy zdobywszy jedno z zaległych odkryć, wyczytałem w raporcie, że przyda się przy pracy z komorą Galloupa. Gdy tylko ubrałem żołnierza w psioniczny skafander, odblokowała się możliwość umieszczenia go w komorze. Przy czym gra ostrzegła, że to punkt bez odwrotu - czyli zapewne coś jak lot na Marsa w "jedynce". Dlatego wstrzymałem się oczywiście, aby jeszcze ostatni raz sprawdzić sprzęt i ludzi, może rozwinąć obu psioników do stopnia pułkownika, wyprodukować może jeszcze to i owo lub zlecić projekty, które zdawały mi się mniej ważne. Warto się przygotować przed finałem, nie?

sobota, 15 grudnia 2012

Potworny Regiment

Kolejny tom Świata Dysku. Pratchett ponownie w kręgu tematów, które poruszał już we wcześniejszych książkach - mamy więc wojnę (w antybohaterskim wydaniu), religijny fanatyzm (ale niezbyt płomienny - raczej taka toksyna zatruwająca codzienne życie) i prawa kobiet (głównie do służenia w armii w męskim przebraniu). Pojawia się też Vimes, ale raczej przelotnie - główna obsada to nowe postacie, przy tym na tyle barwne i ciekawe, by nie tęsknić zbytnio za "starymi znajomymi".
No i jest to kolejny tom mocno oddalający się od prześmiewczego pseudo-średniowiecznego fantasy - w ogóle tego fantasy jest tu już niewiele. Owszem, są trolle, wampiry, wspomina się o krasnoludach - ale to raczej tylko lukier. A tak poza tym: w powietrzu czuć wiek XIX, magia nieobecna lub w śladowych ilościach, bogowie zbyt oddaleni, by poczuć ich wpływ. Oj, różni się to od pierwszych tomów z przygodami Rincewinda. Ale nie żałuję tych zmian. Bardzo dobry tomik.

piątek, 14 grudnia 2012

XCOM: Enemy Unknown - eteryczni najeźdźcy

Przeczesałem miejsce kraksy "Nadzorcy", tam spotkałem po raz pierwszy Eterycznego ufoka i miałem okazję zaobserwować jego ataki psychiczne w działaniu. Zbudowałem też wreszcie komorę testową, do szukania talentów wśród mojej załogi. Póki co, znalazłem jednego. Aby pchnąć scenariusz dalej, muszę jednak bardziej go rozwinąć.

środa, 12 grudnia 2012

XCOM: Enemy Unknown - ognista burza

Podgoniłem nieco badania - opracowałem projekt Firestorma i działek plazmowych, potem zagoniłem techników do produkcji i już wkrótce dysponowałem pierwszym egzemplarzem. Wysłałem go do boju, gdy tylko znów na niebie zjawił się statek nadzorcy. Tym razem walka poszła dużo lepiej i już wkrótce ufo zostało strącone, a mój pojazd nawet nie doznał zbyt wielkich uszkodzeń. Wysłałem grupę na miejsce kraksy, ale przeczesanie zostawię sobie na kiedy indziej.

wtorek, 11 grudnia 2012

XCOM: Enemy Unknown - poszukiwany, poszukiwana

Zaobserwowałem, że gra cierpi na syndrom "jeszcze jednej tury". Już przerywam, już kończę, tylko jeszcze jedna tura, tylko dokończę to badanie, tylko wybudują mi satelitę, tylko zestrzelę to ufo, tylko zrobię tę ostatnią misję. A godzinki lecą.
Zaczęły już pojawiać się mutony - starzy przyjaciele. A przekaźnik hiperfalowy (czy jak mu tam) odnalazł jakiś poruszający się obiekt. Niestety, próba przechwycenia go czy zestrzelenia zakończyła się niepowodzeniem - moje samolociki nie są dość szybkie, ani dostatecznie uzbrojone. Dlatego czym prędzej uruchamiam badania koniecznych technologii.

poniedziałek, 10 grudnia 2012

XCOM: Enemy Unknown - wszystkowidzący

Postępy w fabule oznaczają odkrycie i wybudowanie kolejnych elementów bazy - postawiłem jakiś skaner hiperfalowy (czy jak mu tam), ale jeszcze w żaden sposób go nie użyłem. Mogę też wybudować laboratorium badające psioniczne moce moich żołnierzy, ale wymaga to czasu (bo najpierw kopanie, a jeszcze trzeba zadbać o energię, a jeszcze o kasę - jest kilka czynników, które sprawiają, że nie jest to automatyczne). A tymczasem latam sobie na drobne misje - a to terror w mieście, a to jakieś porwania, a to eskrota, a to znów zestrzeliłem spodek - tym razem znacznie większy od poprzedniego. Jeden z moich ludzi awansował już na pułkownika.

niedziela, 9 grudnia 2012

XCOM: Enemy Unknown - wynocha z mojej planety

Krótka sesja, w sumie to zrobiłem niewiele poza penetracją bazy obcych. Szczęśliwym trafem udało mi się wziąć dowódcę żywcem - jakoś tak się mi napatoczył na jedynego członka załogi, który miał paralizator, więc reszta zmiękczyła Obcego ostrzałem karabinowym, a mój zakończył dzieło solidną dawką amperów. Nie nadążam z badaniem wszystkiego, co znajdę.

sobota, 8 grudnia 2012

XCOM: Enemy Unknown

Gra świeżo nabyta (po okazyjnej cenie) i od razu ją zaczynam, bo już się po prostu nie mogę doczekać. Zacząłem na "normalnym" poziomie trudności, jak mi się spodoba, spróbuję powalczyć na wyższych. Zacząłem w Europie, jak mi się spodoba... no, wiadomo.
Na razie mi się podoba. Co prawda plansze taktyczne są małe - z jednej strony to dobrze, bo nie ma nużącego czesania, akcja dzieje się szybciej, ale trochę szkoda tego klimatu zaglądania do szop i ogródków - ten nastrój już nie wróci. Reszta zmian raczej na plus. Póki co, ciągle dzieje się coś nowego - każda misja to jakiś nowy obcy, albo artefakt, czy inne znalezisko. Ostatnio namierzyliśmy bazę obcych, wysyłam tam oddział. Cieszę się, że wskrzeszono tę świetną serię.

Karabiny Avalonu

Klasyk (i staroć), więc nie ma o czym pisać - wiadomo o co chodzi. Drugi tom "Kronik Amberu" Zelaznego. Corwin szykuje się do sięgnięcia po tron, gromadzi siły, spotyka się ze starymi znajomymi (i nieznajomymi), walczy ze skutkami rzuconej przez siebie klątwy, wreszcie wciela w życie plan sprowadzenia do Amberu uzbrojonego w karabiny oddziału fanatyków. Ale to nie Eryk okaże się być jego głównym wrogiem. Zakończenie wyraźnie pokazuje, że to jeszcze nie koniec.
Obrazek nie własny, bo mam wydanie "pięć w jednym", a chciałem każdy wpis ozdabiać unikalną okładką.

czwartek, 6 grudnia 2012

Resident Evil 4 HD: Separate Ways

Skończyłem scenariusz dodatkowy z Resident Evil 4. Składał się on z 5 rozdziałów i włóczył nas po starych lokacjach, dał możliwość jeszcze raz powalczyć z Saddlerem i Krauserem. A kończy się mniej więcej w chwili, gdy Ada rzuca Leonowi wyrzutnię rakiet w finalnej walce, a potem przejmuje próbkę i ucieka z nią w siną dal. Z ciekawostek warto wspomnieć, że dostała nowe bronie do dyspozycji: całkiem poręczną śrutówkę oraz kuszę strzelającą wybuchowymi bełtami. Przyjemna rzecz.

środa, 5 grudnia 2012

Borderlands 2

Kolejna sesja gry. Poświęcona w całości na trzaskanie zadań pobocznych i wędrówki po mapie. A także na kilka otwarć złotej skrzynki. Udało się wyrwać sporo całkiem fajnego sprzętu - elektryczne SMG, wyrzutnie rakiet, snajperki - wszystko o solidnych obrażeniach i bardzo dobrych statystykach. Przez jakiś czas powinny dobrze nam służyć.

wtorek, 4 grudnia 2012

Rayman: Origins i Separate Ways

Zacząłem sobie grać w Rayman: Origins (to w sumie pierwszy Rayman, jakiemu poświęciłem więcej czasu niż trzeba na skończenie jednego poziomu) oraz w scenariusz Separate Ways z Resident Evil 4 HD (ale te filmiki, to już panowie z Capcomu mogliby wyrenderować jeszcze raz, a nie ładować rozmazane starocie z PS2). Separate Ways wkrótce skończę, bo to drobny dodatek, a Raymana będę musiał chyba przeplatać jakimś tłuściejszym tytułem, bo tak tłuc w platformówkę 2D niczym nie zapijając, jest niezdrowo na żołądek i głowę.

Separate Ways opowiada historię Ady, toczącą się równolegle do historii Leona (a że parę razy na siebie wchodzą, można obejrzeć niekiedy tę samą scenę z nowej perspektywy; choć w wypadku filmików jest to, niestety, ta sama perspektywa). Rayman - wiadomo. Gra się świetnie, bardzo przyjemnie, jest kolorowo, różnorodnie i dość, eee, frenetycznie. Ponadto widzę, że grę najpewniej bez problemów ukończę (o ile mnie nagle czymś nie zaskoczy), ale wymaksowanie to inna para kaloszy - być może wszystkie te klatki znajdę, ale czasówki? Oj nie sądzę.

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Mass Effect 2 - koniec

Skończyłem grę. Po ostatnim zadaniu zostało tylko wykonanie misji dla Legionu, krótki etap jako Joker, a potem już wskakujemy w Omega 4. Tam nie tylko czeka nas przedzieranie się przez lokacje i strzelanie do ludków - trzeba jeszcze podjąć kilka ważnych strategicznie decyzji - kto poprowadzi drugą grupę, kto będzie osłaniał tyły, kto odeskortuje uwolnionych jeńców, kto użyje bariery, a kto włamie się do systemu. Chyba wybrałem dobrze, bo misja zakończyła się sukcesem i wszyscy przeżyli. Hura i oklaski.

Na koniec parę gorzkich słów, czyli narzekania - to element obowiązkowy. Zawsze znajdzie się coś, co się nie podoba. Na pewno nie przyczepię się do gadek i fabuły - to najprzyjemniejszy element gry, on właściwie głównie "robi" tę grę. Wszystkie te historyjki i opowiastki naszych kamratów śledzi się naprawdę bardzo przyjemnie - wypytuje ich o szczegóły życia, poznaje przeszłość, to jest spoko. Wątek główny zachwyca mniej - w jedynce był bardziej epicki, wróg i cel byli wyraźniej nakreśleni. Gameplay w żadnym aspekcie nie powala na kolana - to pewnie dlatego, że ta gra nie jest niczym w 100% - trochę akcji, trochę eksploracji (galaktycznej), trochę rpg - ale każdy z elementów jest co najwyżej poprawny. Jako gra akcji nie ma szans z grami, które głównie są nastawione na akcję, rozwój postaci i zbieranie ekwipunku też są słabo zarysowane i uproszczone, eksploracja podobnie. Ale mimo tego i tak gra się przyjemnie - dzięki tym paru rzeczom, jakie zrobione są w niej znakomicie.

sobota, 1 grudnia 2012

Mass Effect 2 - do roboty

Wpis właściwie tylko po to, aby zasygnalizować, że wróciłem do gry - przez ostatnie tygodnie pogrywałem w nią sobie urywkami, nigdy nie przysiadając na długo. Drużynę zebrałem, ale nie chciałem wskakiwać w główny wątek, nie oczyściwszy nieco pobocznych. No i niestety trzeba powiedzieć, że to był błąd. Bo o ile ten główny (oraz zbieranie drużyny) wciąga i jest tam przynajmniej ta odrobina akcji i interakcji, by było to interesujące, to zadania poboczne (plus skanowanie planet) są meganudne, żmudne i nijakie. Potorturowałem się nimi, ale skoro Resident skończony, czas powiedzieć dość. Zabieram się za kończenie scenariusza. No i zrobiłem właśnie jedno zadanie - to z odzyskaniem jakiegoś nadajnika, który ma nam pozwolić wejść w przekaźnik Omega 4. Zdobyłem też całkiem sprawnego getha, ale jeszcze nie postanowiłem co z nim zrobić.