poniedziałek, 27 lipca 2015

Czas poza czasem

Powieść Dicka, w której - jak to ma w zwyczaju - kwestionuje rzeczywistość. Bohaterowie nie mają pewności, czy żyją w prawdziwym świecie, czy też wykreowanej na ich potrzeby ułudzie.
Głównym bohaterem jest Ragle Gumm, który nie ma żony ani pracy, mieszka z siostrą i jej mężem, i zajmuje się rozwiązywaniem cyklicznej łamigłówki z gazety. A że jest w tym dobry, okupuje pierwsze miejsce w rankingu. Pewnego dnia dostrzega jednak, że pewne elementy rzeczywistości zaczynają do siebie nie pasować. Czy to nawrót choroby psychicznej, czy dowód na to, że jest manipulowany przez jakieś potężne siły?

czwartek, 23 lipca 2015

Długie Halloween

Świetny komiks o Batmanie. Opowiada o poszukiwaniach mordercy zwanego Holidayem, świątecznym zabójcą, z racji tego, że popełniał swe zbrodnie w kolejne święta roku. Wspierają w tym Batmana komisarz Gordon oraz Harvey Dent.
To historia z początków działalności Batmana w Gotham, nim Dent stał się Dwiema Twarzami, a miasto było opanowane przez mafijne rodziny, a nie superłotrów w kostiumach. Rozwój wydarzeń zmienia je na zawsze, zastępując gangi w stylu noir znacznie bardziej kolorową zgrają szaleńców.

wtorek, 21 lipca 2015

Batman: Arkham Knight

Skończyłem. Najkrótsze podsumowanie: genialne gierka. Świetny klimat, fabuła, mnóstwo epickich akcji i dramatycznych scen, końcówka miażdży. Rewelacja. Nie chcę streszczać fabuły, ani wrzucać screenów z dalszych etapów gry, aby nie spoilować. Dość powiedzieć, że akcja kręci się wokół Stracha Na Wróble, który rozpyla w mieście swoją toksynę, a wspiera go tajemniczy Arkham Knight, który zdaje się mieć osobisty uraz do Nietoperza, a jego tożsamość niemal do końca pozostaje zagadką. Pojawia się też paru znanych łotrów oraz pomocników, ale najtrudniejsze będzie zmierzenie się ze swym wewnętrznym wrogiem.
Największy wyróżnik tej części - pojazd. Jest go dużo. Jest w fabule sporo momentów, gdzie np. AC pewnie kazałoby nam rozwalić grupę bandytów - a tutaj musimy rozwalić grupę czołgów. Ale, ku swemu zaskoczeniu, bardzo polubiłem walkę w pojeździe i całkiem fajnie strzelało mi się do dronów, zwłaszcza że dostajemy kilka ciekawych ulepszeń, które to ułatwiają. Tyle, że wydaje się to trochę mało batmanowe. Bardzo fajne są natomiast wszystkie zadania, które wymagały użycia pojazdu jako gadżetu, z tego powodu lubiłem też wyzwania Riddlera. Najbardziej nie podobały mi się pościgi za transporterami, dlatego całkiem je odpuściłem. Na szczęście to tylko zadanie poboczne, fabuła tego nie wymagała.
Co ciekawe, w grze jest niewiele zamkniętych lokacji. Arkham Asylum stało praktycznie tylko nimi, Arkham City niby miało otwarte miasto, ale cała akcja toczyła się w budynkach, było ich sporo i były rozległe. Tutaj jest raptem parę bardziej rozbudowanych miejscówek wewnętrznych, a więcej dzieje się na zewnątrz. Te zewnętrzne lokacje też są złożone i rozbudowane, wygląda to tak, jakby wnętrze pozbawiono sufitu i kilku ścian - tam ścieramy się ze zbirami (głośno lub po cichu) lub wykonujemy inne zadania. Zatem na gameplay nie ma to dużego wpływu, ale jednak trochę mi szkoda tego klaustrofobicznego klimatu.
Szkoda mi też pobocznych superłotrów. W AC coś znaczyli, mieli swoje miejsce w fabule. Tu obserwujemy ich upadek. Pojawiają się tylko w zadaniach dodatkowych (a więc można całkiem ich nie spotkać, jeśli ktoś je odpuści), gdzie zamiast odstawiać jakieś epickie akcje, kręcą swoje małe, brudne interesiki (nawet jeśli niektóre są całkiem klimatyczne). Co prawda w AA było ich jeszcze mniej (bo wcale), ale AC robił z nich piękny użytek i tu trochę mi ich brakowało.

poniedziałek, 20 lipca 2015

Borderlands: The Pre-Sequel

Wbrew swojemu dawnemu zwyczajowi, nie notowałem każdej sesji w tej grze, choć gram w nią już od jakiegoś czasu. Skoro więc niedawno zakończyłem głównym wątek, może czas na odrobinę podsumowania.
To trzecia (choć nienumerowana) część serii Borderlands i jej akcja rozgrywa się przed dwójką (choć rozpoczyna tuż po niej, prezentowana jest bowiem jako opowieść o tym, co zdarzyło się przed nią). Handsome Jack, który był głównym wrogiem części drugiej, tutaj jest naszym zleceniodawcą i możemy obserwować jego przemianę z całkiem spoko gościa w obłąkanego psychopatę.
Gra zaczyna się na stacji kosmicznej korporacji Helios, atakowanej właśnie przez jakieś wrogie siły, ale wkrótce przenosimy się na księżyc planety Pandora, gdzie mamy wykonać ważne zadanie. Tam pojawiają się nowe elementy gameplay'u - działając w próżni musimy dbać o kurczący się zapas tlenu (na szczęście jego uzupełnianie jest łatwo dostępne), niska grawitacja pozwala na wykonywanie dalekich skoków (wraz z możliwością podwójnego skoku oraz tąpnięcia rażącego wszystkich wokół),  są nawet wyrzucające nas na duże odległości platformy, mamy do dyspozycji nowy rodzaj broni - lasery, oraz nowy typ ataku - mrożący.
Nasze pierwsze zadanie to uratować Jacka, potem - znaleźć źródło sygnału zakłócającego, który przejmuje kontrolę nad satelitą Heliosa. Będzie też trzeba poszukać sojuszników, a potem stworzyć potężną broń i armię robotów dla Jacka, pomóc mu opanować stację kosmiczną, a w końcu dotrzeć do Vaulta i pokonać jego strażników. Nie wszystko idzie zgodnie z zakładanymi planami, ale dowiadujemy się w końcu, skąd u Jacka ta charakterystyczna maska, którą nosił w dwójce.
Gra bardzo przyjemna, zbudowana na solidnym fundamencie dwójki, co prawda nie wprowadza zbyt wielu nowości, ale dostarcza słuszną porcję niezobowiązującej rozwałki i zabawy. Dużo strzelania, mnóstwo broni do zdobycia, humorystyczna fabuła, dobry sposób na spędzenie kilku-kilkunastu wieczorów.

czwartek, 16 lipca 2015

Captain Toad: Treasure Tracker

Lekka i przyjemna gra Nintendo z uniwersum Super Mario. Plansze Kapitana Ropucha były dodatkowymi poziomami gry Super Mario 3D World, a że ich minimalizm i logiczne zacięcie bardzo przypadło do gustu graczom, postanowiono stworzyć z tego całą, osobną grę.
Podobnie jak w oryginalne, mamy do dyspozycji szereg niewielkich plansz oraz bohatera, który nie potrafi skakać ani atakować. Zmusza to do zupełnie innego zachowania, niż zwyczajowi bohaterowie platformówek. Gra przez to staje się znacznie bardziej logiczna niż zręcznościowa.
Czasem trzeba wykonać pewne zadania w określonym czasie, ale przede wszystkim trzeba wykombinować CO zrobić. A twórcy postarali się o szereg urozmaiceń w rodzaju obracających się platform, wyskakujących kolców, ruchomych klocków, dzięki czemu kolejne plansze się nie nudzą.
Plansze są króciutkie, ale jest ich sporo i wbrew pozorom nie zawsze takie łatwe. Bardzo przyjemna odskocznia od poważniejszych gier - w sam raz, by włączyć na kilkanaście minut, przejść parę poziomów i wrócić do czegoś cięższego.

niedziela, 12 lipca 2015

Pół króla

Nowa powieść Joe Abercrombiego, autora świetnej trylogii "Pierwszego prawa", nie związana z tamtym cyklem i skierowana raczej do nieco młodszego czytelnika. Nie jest tak cyniczna i brutalna, jak jego poprzednie książki, nie oznacza to jednak, że to słodka bajeczka. Nie brakuje tu krwawych wydarzeń i wątpliwych moralnie postępków bohaterów. Abercrombie, jak to ma w zwyczaju, bierze na warsztat dość ograne motywy (o zdradzonym potomku królewskim, który usiłuje odzyskać utracony tron) i obrabia je na swój specyficzny sposób. Jednak efekt końcowy nie porwał mnie tak, jak "Pierwsze prawo". 
Yarvi jest najmłodszym synem króla jakiegoś barbarzyńskiego kraiku, a że urodził się ze zdeformowaną dłonią, nie może zostać wojownikiem - kształci się zatem na magistra, by móc zostać królewskim doradcą i zausznikiem (widać inspiracje Martinem lub może kimś wcześniejszym, kim inspirował się również Martin). Te piękne plany biorą w łeb, gdy jego ojciec i brat giną, a on zasiada na tronie. To nie koniec spisków i zdrad, czeka go jeszcze kilka niespodziewanych zwrotów akcji, niebezpieczna podróż, nieoczekiwane przymierza i sojusze oraz finał nie do końca taki, jakiego by oczekiwał.

piątek, 3 lipca 2015

The Legend of Zelda: A Link Between Worlds

To, że tak zaniedbałem swojego bloga, nie znaczy że w nic nie grałem od maja. Owszem, grałem. Nie w Bloodborne'a, co prawda. Nie wróciłem do niego, odkąd skończyłem fabułę. Jakoś nie ciągnęło mnie do tych dodatkowych wyzwań. Grałem za to w Destiny (w tym najnowszy dodatek: House of Wolves), w Diablo 3 w coopie, a potem w Borderlands, no i w najnowszą kieszonkową Zeldę na 3DS.
Akcja prezentowana jest w widoku z góry, jak w starych, dwuwymiarowych Zeldach, a świat jest jakby żywcem wyjęty z A Link to the Past (w którego grałem tylko trochę).
Podstawowy wyróżnik tej Zeldy to możliwość wnikania w ściany. Stajemy się wówczas dwuwymiarowi i poruszamy w płaszczyźnie ścian. Jest to konieczne do rozwiązywania rozmaitych zagadek, docierania w niedostępne miejsca, etc.
Pozwala to również wnikać w międzywymiarowe szczeliny, które wiodą nas do mroczniejszej wersji Hyrule - Lorule.
Nasze zadanie to - jak zwykle - przeczesać kilka dungeonów i pokonać ich bossów. Możemy się do nich zabierać w niemal dowolnej kolejności, a to dzięki temu, że wszystkie przedmioty są dla nas dostępne niemal od początku, a nie musimy gromadzić ich po kolei.
Poza dungeonami mamy zwyczajową garść zadań dodatkowych atrakcji: sprytnie poukrywane znajdźki czy dodatkowe mini-dungeony, za które nagrodą są rupie, ulepszenia broni czy nawet kawałki serca.
Jest ta Zelda mocno kieszonkowa w swej konstrukcji. Brak tu epickości czy rozmachu, przez dowolność odwiedzania dungeonów nie czuć spójności, ciągłości wydarzeń. Każdy z nich to po prostu osobny "level" gry logicznej.
Trzeba jednak przyznać, że są bardzo dobrze zaprojektowane, pomysłowe i różnorodne, niekiedy naprawdę trzeba się nagłówkować lub napocić nad pokonaniem stawianych przed nami przeszkód. Grafika jest przyjemna dla oka a pod koniec gry pojawia się nawet odrobina twistów fabularnych, co zawsze cieszy.
Koniec końców werdykt może być jedynie pozytywny. Bardzo przyjemna gra, choć nie mogąca konkurować ze swoimi starszymi siostrami z konsol stacjonarnych.

środa, 1 lipca 2015

Batman: Arkham Knight

Zacząłem grać w najnowszego Batmana. Poprzedniego (Origin) jakoś przegapiłem, więc jestem nieźle wygłodzony.
Pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne - graficznie gra prezentuje się rewelacyjnie, miasto wygląda na bogate i pełne szczegółów.
Koncepcja przywodzi na myśl Arkham City - znów mamy otwarte miasto, podążanie za fabułą i multum zadań pobocznych (odblokowywanych w miarę postępów gry).
Batman od początku dysponuje większością swych sztuczek, ale są też nowości. Najważniejsza to Batmobil. Początkowo byłem sceptyczny - po co to komu, skoro śmiganie pod niebem jest takie przyjemne? Ale okazuje się, że to całkiem fajny gadżet, udostępniający parę ciekawych funkcji (np. wyciągarka pozwalająca dostać się w niedostępne miejsca lub przesunąć ciężkie obiekty). Walka z wrogimi pojazdami nie bardzo mi się podoba, ale mam nadzieję, że nie będzie ich zbyt wiele.
Fabuła zaczyna się atakiem Stracha Na Wróble na miasto. Moje pierwsze zadanie to zlokalizować miejsce produkcji toksyny. Na razie niewiele grałem - ruszyłem nieco główny wątek i wykonałem parę zadań pobocznych (odblokowując m.in. zadania Zagadki).