wtorek, 26 lipca 2011

Tomb Raider: Underworld

Właśnie skończyłem.

Oj, długo przeleżała ci ona u mnie na półce (typowe), ale w końcu się za nią wziąłem i zmogłem. No, przesadzam może z tym zmożeniem, bo gra jest bardzo dobra. Moja ocena: warto zagrać.

Bardzo podoba mi się stosunek eksploracji i zagadek do walki - większość czasu biegamy, skaczemy i bujamy się na linie, bywało że cały długi level nie było okazji do wyciągnięcia spluw. Tak powinno być. A co jeszcze lepsze - żadnego bzdurnego bossa pod koniec, czy gdziekolwiek indziej. Mógłbym pokazać palcem pewną inną grę w podobnych klimatach, która nie zdołała się oprzeć. TR:U zrobił to jak należy - walki to tylko trochę przypadkowego strzelania się z nietoperzami czy pająkami plus undeady w końcówce. Super. A skakania i przekładania dźwigni naprawdę sporo. Za to lubię Tomb Raidery.

Nie do końca przekonują mnie elementy z motocyklem, ale i tak są lepsze niż w Legend. Poza tym gra jest zapchlona jak śmietnikowy kundel - co chwila Larze zdarzało się utkwić gdzieś, na zdawałoby się prostym podłożu, zdarzało jej się też skoczyć nie tam gdzie ja chciałem, a kamery potrafiła wyczyniać cuda. Ale ogólnie jest ok, trochę nerwów nie zaszkodzi. Bardzo podoba mi się kolorystyka tej gry - taka stonowana, łagodna, znów porównuję tu do oczojebnej konkurentki.

No i jest fajne zakończenie historyjki z Legend.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz