niedziela, 6 lipca 2014

Para w ruch

Najnowszy tom Świata Dysku Pratchetta. Oto w Ankh-Morpork powstaje pierwsza lokomotywa parowa i zaczyna rozwijać się kolej żelazna. Głównym bohaterem ponownie jest Moist von Lipwig, w głównym inwestorem Harry Król. Poza nimi pojawia się niemal pełen przegląd dawnych światodyskowych bohaterów, niekiedy wpadających tylko na moment, by wygłosić jedną kwestie i zniknąć. Czyżby przyszli się pożegnać z autorem i cyklem?
Powieść jest niestety bardzo słaba. Albo to skutek postępującej choroby, albo Terry przekazał już pałeczkę córce (w której talent jakoś nie wierzę). Mało tu jego dawnej magii, mało jego charakterystycznego stylu, humoru czy błyskotliwości. Brakuje napięcia i dramatu - rzeczy po prostu się toczą, jakiekolwiek przeszkody są błyskawicznie pokonywane. Podobało mi się, jak potrafił niegdyś piętrzyć trudności i budować napięcie, by rozwiązać wszystko w widowiskowym finale. Tu widowiska nie ma. Są za to drętwe dialogi, sucha narracja (czy raczej "relacja") i jakieś niepotrzebne scenki dydaktyczne z wyłożonymi wprost filozoficznymi banałami niczym z czytanki dla dzieci.

Bardzo to wszystko smutne, czuję się, jakbym czytał zapiski wykonane drążącą ręką przez umierającego człowieka. Gdy choroba zabija ciało, nie wydaje się to tak okrutne, jak wtedy, gdy zabija umysł. No cóż, Świat Dysku miał swe wzloty i upadki, tomy lepsze i gorsze, nie wszystko mi się w nim podobało, ale będę go miło wspominał. Bo chyba nic innego nie pozostaje

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz