No i skończyłem. Pokonałem Mercera (a może dało się go ocalić? kiedy pojawił się komunikat, wciskałem "X" - może gdybym odpuścił, obejrzałbym inne zakończenie? nie wiem). Zrobiłem też wszystkie zadania poboczne, ale większość wyzwań zostawiłem - część z nich była nawet zabawna (i te zrobiłem - np. siekanie wrogów na kawałki), inne odpuściłem (latanie śmigłowcem nie przypadło mi do gustu).
Gra w sumie nie jest jakaś rewelacyjna, ale wystarczająco przyjemna (w ten luźny, odprężający sposób), by przyciągnąć do ekranu na jakiś czas. Mam też do niej pewną słabość, ze względu na skojarzenie z "Coś" Carpentera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz