wtorek, 5 maja 2015

Bloodborne

Po pokonaniu Pajką z Byrgenwerth, sporo zmienia się w świecie gry - na niebo wychodzi czerwony księżyc (słońce zdążyło zajść już wcześniej, a uprzednio oświetlane promieniami zachodu ulice skryły się w zimnym mroku).
Teraz nad światem zawisła złowroga, krwawa tarcza, a naszym oczom ukazały się przerażające stwory wspinające się po budynkach. Nieliczni mieszkańcy, z którymi mogliśmy dotąd rozmawiać przez drzwi (bali się nam otwierać), zamilkli lub oszaleli.
Otwiera się też kolejna droga - prowadząca do Unseen Village. Złowrogiej lokacji, która okazuje się łączyć z więzieniem, do którego kiedyś zawleczono mnie w worku. Ale tym razem jest tu inne światło. Na jej krańcu odnajduję bossa - Przebudzonego. Wynaturzenie wyglądające jak nieskładna plątanina przypadkowych części ciała.
Po jej pokonaniu, przenoszę się do akademii - to niewielka lokacja składająca się z dwóch sal wykładowych, korytarza i paru laboratoriów. Zamieszkują ją bezkościści studenci oraz pająkowaty nieznajomy.
Z niej mam drogę do dwóch pokręconych lokacji: Granicy Koszmaru i Koszmaru Mensisa. Najpierw zwiedzam Granicę Koszmaru.
Okazuje się, że nie jest ona kluczowa do ukończenia gry, jednak znajduję tam sporo skarbów, gromadzę doświadczenie, a także pokonuję bossa - potężną Amygdalę, która z poświęceniem wyrywa sobie w trakcie walki ramiona, by mnie nimi atakować. Ciekawa taktyka.
Granica Koszmaru była niebezpieczna z uwagi na zatrute jezioro i ciskających głazami olbrzymów, ale Koszmar Mensisa wydaje się jeszcze gorszy - na samym wstępie atakuje mnie bijąca z okien zamczyska łuna, która przyprawia o szaleństwo i odbiera życie (szkoda, że nie ma osobnego wskaźnika poczytalności), do tego dochodzą agresywne psowate wynaturzenia, kolejna porcja olbrzymów, potem jeszcze wielki pająk, oszalały łowca, psy z głowami kruków, kruki z głowami psów, aż wreszcie znajduję gospodarza koszmaru - Micolasha.
To ciekawa, choć powolna walka - najpier muszę gonić go przez zamglone, zapętlone korytarze, potem dopadam, krótko walczę, znów gonię, znów walczę. W końcu zwyciężam, a on ginie, twierdząc, że się budzi. Ciekawe. Niestety, nie mam z niego nagrania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz