piątek, 17 kwietnia 2020

Granie solo - Spirit Island

Jako że tymczasowo spotkania planszówkowe uległy zawieszeniu (choć i tak rzadko przekraczaliśmy zalecane przez ministra zdrowia 5 osób w miejscu kultu religijnego, wybaczcie tak lekkie potraktowanie gier jako kultu, ale tym właśnie zawsze dla mnie były; może jak zmierzymy metraż i przeliczymy na osoby to się okaże że żadnych innych obostrzeń też nie łamaliśmy), skoro więc już uległy, jak mówiłem, zawieszeniu, postanowiłem pobawić się w testowanie planszówek solo. Niektóre mają dedykowane tryby solo, inne fanowskie warianty, a w jeszcze inne mogę spróbować pojechać na dwie ręce, nawet jeśli wszystko wskazuje że nie powinienem, bo któż mi tego zabroni? W niektóre już oczywiście zdarzało mi się grać solo, ale nie będę się tu bawił we wspomnienia, traktuję to raczej jako bieżące wyzwanie - zagrać w każdą którą mam i zobaczyć co z tego wyjdzie. Tu trafią krótkie notatki, bo przecież nie będzie mi się chciało bawić w recenzje (dotąd się nie chciało).

Nie pierwszy ogień leci Spirit Island. Gra świetna i tak dalej, a jako że to coop, jest naturalnie dostosowana do solo, ma działający tryb, zresztą właśnie od tego zaczynałem. Jak się gra solo? Super. Choć prościej niż w multi. Domyślny wariant solo to jeden duch, jeden fragment wyspy - mamy zatem znacznie mniej do ogarnięcia, odpada interakcja, gra się dużo szybciej. Fajne do testowania innych scenariuszy, poziomów trudności, adwersarzy. Ale chętnie spróbuję jeszcze wariantu na dwa duchy (na cztery raczej się nie poważę, poza tym nie wiem czy pomieściłbym ich na stole). Tak czy inaczej to jedna z przyjemniejszych gier do grania solo. Werdykt: excellent!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz