poniedziałek, 20 lipca 2015

Borderlands: The Pre-Sequel

Wbrew swojemu dawnemu zwyczajowi, nie notowałem każdej sesji w tej grze, choć gram w nią już od jakiegoś czasu. Skoro więc niedawno zakończyłem głównym wątek, może czas na odrobinę podsumowania.
To trzecia (choć nienumerowana) część serii Borderlands i jej akcja rozgrywa się przed dwójką (choć rozpoczyna tuż po niej, prezentowana jest bowiem jako opowieść o tym, co zdarzyło się przed nią). Handsome Jack, który był głównym wrogiem części drugiej, tutaj jest naszym zleceniodawcą i możemy obserwować jego przemianę z całkiem spoko gościa w obłąkanego psychopatę.
Gra zaczyna się na stacji kosmicznej korporacji Helios, atakowanej właśnie przez jakieś wrogie siły, ale wkrótce przenosimy się na księżyc planety Pandora, gdzie mamy wykonać ważne zadanie. Tam pojawiają się nowe elementy gameplay'u - działając w próżni musimy dbać o kurczący się zapas tlenu (na szczęście jego uzupełnianie jest łatwo dostępne), niska grawitacja pozwala na wykonywanie dalekich skoków (wraz z możliwością podwójnego skoku oraz tąpnięcia rażącego wszystkich wokół),  są nawet wyrzucające nas na duże odległości platformy, mamy do dyspozycji nowy rodzaj broni - lasery, oraz nowy typ ataku - mrożący.
Nasze pierwsze zadanie to uratować Jacka, potem - znaleźć źródło sygnału zakłócającego, który przejmuje kontrolę nad satelitą Heliosa. Będzie też trzeba poszukać sojuszników, a potem stworzyć potężną broń i armię robotów dla Jacka, pomóc mu opanować stację kosmiczną, a w końcu dotrzeć do Vaulta i pokonać jego strażników. Nie wszystko idzie zgodnie z zakładanymi planami, ale dowiadujemy się w końcu, skąd u Jacka ta charakterystyczna maska, którą nosił w dwójce.
Gra bardzo przyjemna, zbudowana na solidnym fundamencie dwójki, co prawda nie wprowadza zbyt wielu nowości, ale dostarcza słuszną porcję niezobowiązującej rozwałki i zabawy. Dużo strzelania, mnóstwo broni do zdobycia, humorystyczna fabuła, dobry sposób na spędzenie kilku-kilkunastu wieczorów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz