piątek, 3 lipca 2015

The Legend of Zelda: A Link Between Worlds

To, że tak zaniedbałem swojego bloga, nie znaczy że w nic nie grałem od maja. Owszem, grałem. Nie w Bloodborne'a, co prawda. Nie wróciłem do niego, odkąd skończyłem fabułę. Jakoś nie ciągnęło mnie do tych dodatkowych wyzwań. Grałem za to w Destiny (w tym najnowszy dodatek: House of Wolves), w Diablo 3 w coopie, a potem w Borderlands, no i w najnowszą kieszonkową Zeldę na 3DS.
Akcja prezentowana jest w widoku z góry, jak w starych, dwuwymiarowych Zeldach, a świat jest jakby żywcem wyjęty z A Link to the Past (w którego grałem tylko trochę).
Podstawowy wyróżnik tej Zeldy to możliwość wnikania w ściany. Stajemy się wówczas dwuwymiarowi i poruszamy w płaszczyźnie ścian. Jest to konieczne do rozwiązywania rozmaitych zagadek, docierania w niedostępne miejsca, etc.
Pozwala to również wnikać w międzywymiarowe szczeliny, które wiodą nas do mroczniejszej wersji Hyrule - Lorule.
Nasze zadanie to - jak zwykle - przeczesać kilka dungeonów i pokonać ich bossów. Możemy się do nich zabierać w niemal dowolnej kolejności, a to dzięki temu, że wszystkie przedmioty są dla nas dostępne niemal od początku, a nie musimy gromadzić ich po kolei.
Poza dungeonami mamy zwyczajową garść zadań dodatkowych atrakcji: sprytnie poukrywane znajdźki czy dodatkowe mini-dungeony, za które nagrodą są rupie, ulepszenia broni czy nawet kawałki serca.
Jest ta Zelda mocno kieszonkowa w swej konstrukcji. Brak tu epickości czy rozmachu, przez dowolność odwiedzania dungeonów nie czuć spójności, ciągłości wydarzeń. Każdy z nich to po prostu osobny "level" gry logicznej.
Trzeba jednak przyznać, że są bardzo dobrze zaprojektowane, pomysłowe i różnorodne, niekiedy naprawdę trzeba się nagłówkować lub napocić nad pokonaniem stawianych przed nami przeszkód. Grafika jest przyjemna dla oka a pod koniec gry pojawia się nawet odrobina twistów fabularnych, co zawsze cieszy.
Koniec końców werdykt może być jedynie pozytywny. Bardzo przyjemna gra, choć nie mogąca konkurować ze swoimi starszymi siostrami z konsol stacjonarnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz