piątek, 15 kwietnia 2016

Day of the Tentacle

To jedna z gierkolejna gra, jaką skońcyzłem w tym roku. Można powiedzieć: nareszcie. Nareszcie zdjąłem tę legendę ze swej kupki wstydu. Gra świetna, choć Grim Fandango było lepsze. No ale ta jest ładniej odświeżona. Czas dobrze służy takiemu stylowi, wystarczyło odmalować sprajty i od razu gierka wygląda ślicznie i nowocześnie. I nawet nie jest specjalnie zabugowana (nie licząc koszmarnie długiego sejwowania, ale to skutek zapisywania save w chmurze).
Scenariusz jest zakręcony nie mniej niż styl graficzny - zmutowana macka z laboratorium doktora Freda Edisona pije toksyczne odpady i mutuje jeszcze bardziej, wyrastają jej ramiona i postanawia zapanować nad światem. Aby ją powstrzymać, doktor chce przy użyciu wehikułu czasu wysłać dzień wstecz trójkę naszych bohaterów, aby wyłączyli generator odpadów. Niestety, zasilający wehikuł sztuczny diament rozpada się i Hoagie przenosi się 200 lat w przeszłość, Laverne 200 lat w przyszłość, a Bernard zostaje na miejscu. Nasze zadanie to pokierować poczynaniami całej trójki i uruchomić wehikuły, a następnie powstrzymać szaloną mackę.
Gra jest nieco oldschoolowa, już na początku zostajemy rzuceni w mnóstwo lokacji wypełnionych masą przedmiotów, więc można w tym utonąć. Straszą też czasowniki "pull", "push", "use", "give", etc. Przez większość czasu tylko straszą, bo się nie przydają (wystarcza nam używanie i oglądanie), ale czasem okazują się potrzebne. Zagadki w większości są logiczne i rozsądne, ale zdarzyło mi się parę miejsc, przy których musiałem mocniej się napocić. Bardzo przyjemne jest natomiast to, że większość zagadek mozemy rozwiązywać nieliniowo, w dowolnej kolejności. A więc jest się czym zająć, gdy się nad czymś głowimy.
Podsumowując: bardzo przyjemna, satysfakcjonująca gra, Tim odwala dobrą robotę, tyko niech nie zapomina o tworzeniu nowych giereczek w przerwach od restaurowania staroci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz