sobota, 23 lutego 2019

Wysokie napięcie

Wysokie napięcie czyli Power Grid to kolejny klasyk, od którego zaczynaliśmy przygodę z eurogrami i który często gościł na naszym stole. I którego wciąż uważam za świetną, wciągającą grę. Co prawda licytacja nie należy do moich ulubionych mechanizmów, ale jakoś nie przeszkadzało mi to nigdy cieszyć się tą grą. Rozbudowa swojej sieci i wyścig po surowce dawały dużo frajdy. Miało się wrażenie kierowania sprawnie rozwijającym się przedsiębiorstwem. A rozgrywka przeważnie była bardzo wyrównania i nie dało się zbyt łatwo odsadzić reszty (ani odpaść na zbyt długo) - bywały rozgrywki, gdy o zwycięstwie decydowały trzy euro (w razie tej samej liczby zasilonych stacji, rozstrzygał zapas gotówki). Dodatkową regrywalność zapewniały dokupione mapy (wyszło tego sporo, ale ja mam jedynie Europę Wschodnią i Beneluks), które zmieniają nie tylko układ miast (i ceny połączeń), ale również zasady uzupełniania rynku. Mam też dodatkowy komplet kart elektrowni, ale rzadko był używany - przeważnie graliśmy podstawowym.
Przy okazji warto wspomnieć o Zostań menadżerem. To zupełnie osobna gra, ale że wydano ją pod tą samą marką, wrzucę ją do jednego wpisu. Z komentarzem, że niespecjalnie mi się podoba. To prawdopodobnie niezła gra, wydaje mi się też, że ma swoich zwolenników w naszej grupie, ale Power Gridowi do pięt nie dorasta. Tym razem zarządzamy fabryką, dbanie o napięcie też jest ważne, ale równie ważne jest kupowanie maszyn, robotów czy magazynów, aby produkować i sprzedawać towary. Grę niespecjalnie czuję i niespecjalnie mnie ona bawi. O ile Wysokie napięcie było intuicyjne i czytelne, tutaj zależności między kupowanymi maszynami wydają się bardziej sztuczne. Ot, taka łamigłówka, jakie elementy ze sobą zestawić, aby mieć jak najwyższą wydajność. Jest wiele bardziej pasjonujących gier.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz