niedziela, 21 sierpnia 2016

Uzumaki - Spirala

Japoński horror oznacza zazwyczaj dość wysoki poziom cudów-dziwów i ogólnej niesamowitości, i tutaj też tego nie brakuje. Choć nie do końca wiem, czy to naprawdę horror. Są trupy (również żywe), głosy w głowie, klątwy, zarazy, obłęd i wiele nieprzyjemnych rzeczy, ale nie wydaje się to bardzo straszne. Raczej niesamowite, niepokojące, miejscami obrzydliwe, ale nie przerażające (choć na pewno takie jest dla samych uczestników tych wydarzeń). Poziom straszenia Lovecrafta czy Hitchcocka.
Bohaterami są Kirie i Shuichi - dwójka nastolatków z małego miasteczka Kurouzu, a cała opowieść obraca się wokół tematu spirali - to ona jest źródłem rozszerzającego się stopniowo obłędu i cierpień. Najpierw jest to obsesja pochłaniająca ojca Shuichiego, a potem szaleństwo trawiące jego matkę. Później rozszerza się to na kolejnych mieszkańców, by wreszcie opanować całe miasteczko. Spirala opanowuje myśli, przemienia ciało, wysysa życie, niekiedy nawet zżera od środka. Fabuła od bardzo kameralnych, osobistych historii przechodzi do pełnej rozmachu wizji katastroficznej i ogarniajacego wszystko chaosu. W końcówce bohaterowie sięgają źródeł pradawnego, czającego się pod miasteczkiem zła, ale historia wcale nie kończy się dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz