niedziela, 1 września 2013

BioShock Infinite - nieskończoność

Oto i dotarłem do końca - po wielkiej bitwie na okręcie Comstocka dochodzi wreszcie do konfrontacji, a potem dzieją się jeszcze różne rzeczy, prawda zostaje ujawniona, przeszłość odkryta, tajemnice odsłonięte, jest obowiązkowy zawijas, gdy koniec łączy się z początkiem a nawet z pierwszą częścią na dokładkę. Ciekawe, intrygujące i z odrobiną niedopowiedzenia.
Może więc trochę narzekania? Wizja podwodnego Rapture chyba bardziej mi odpowiadała niż podniebnej Columbii (choć to pewnie rzecz gustu), było tu też moim zdaniem za dużo strzelanin, a zbyt mało okazji załatwiania spraw "po cichu" (w poprzednich częściach proporcje były inne). Za to ogromnym plusem jest postać Elizabeth - żyjącej, uczestniczącej w wydarzeniach i świetnie przedstawionej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz