środa, 8 sierpnia 2012

Borderlands - wyspa doktora Neda

Po skończeniu solo podstawowej fabuły, zaliczyłem jeszcze pierwszy z dodatków (The Zombie Island of Dr. Ned), gdzie walczymy z inwazją nieumarłych. Dodatek jest całkiem przyjemy i dostarcza parę godzin zabawy.

Wykonałem też pierwszą serię zadań w dodatku drugim - Mad Moxxi's Underdome Riot. Ten dodatek to seria walk na arenach. Areny są trzy, pierwsze wyzwanie to przeżyć na każdej 5 rund, każda po 5 fal przeciwników (pierwsza jest mieszana, druga to strzelcy, trzecia - horda, czyli walczący wręcz, czwarta to "badassy" czyli mieszanka wzmocnionych twardzieli, no i piąta - losowy boss z obstawą). To udało mi się zrobić, każde wyzwanie to około godziny zabawy. Potem odblokowują się trzy zadania zaawansowane - przeżyć na każdej z aren 20 rund. Na pewno będzie ciężko, bo każda następna runda jest nieco trudniejsza (przeciwnicy dostają pewien bonus do cech, dodatkowo uruchamiają się specjalne warunki, np. brak tarcz, ciągle spadające życie, wzmocnienie pewnego rodzaju broni a osłabienie innych). Ponadto nie można ich przerwać, by kontynuować kiedy indziej, spodziewam się więc, że należy od razu rezerwować co najmniej 4 godziny na każde z wyzwań. Auć.

Próbowałem też podejść do dwóch kolejnych dodatków - skończyłem je na PS3 i może właśnie z tego powodu nie bardzo chciało mi się je cisnąć teraz. Problemem jest też to, że ich level nie dostosowuje się do mojej postaci. Neda zaczynałem na poziomie bodaj 35 i wrogowie byli do tego dostosowani - gra stwarzała więc wyzwanie. W Underdome wrogowie zawsze są w okolicach mojego poziomu. Natomiast teraz jestem na 40, a przeciwnicy o 5 niższym - i cóż to za zabawa?

The Secret Armory of General Knoxx daje nam do dyspozycji nowe pojazdy, ale traktuję to jako jeden z czynników zniechęcających. Nie podobała mi się walka w pojazdach dotąd i tu nie zmieniam zdania. Za dużo chaosu. Claptrap's New Robot Revolution wydaje się ciekawszy i może jeszcze się nań skuszę, choć problem poziomu pozostaje. Tymczasem jednak porzucam grę na jakiś czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz