poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Diablo 3 - akt czwarty

Akt czwarty - ostatni - ukończony. Okazał się nikczemnie krótki (nieco ponad 2 godziny), ale może to i lepiej, bo gra zaczynała mnie już solidnie nużyć. Oceniam ją jako strasznie wtórną i nudną. Akt pierwszy wydawał się jeszcze nowy i świeży, ale potem był już tylko recykling tematów, zaklikiwanie wrogów na śmierć stało się monotonne, zdobywanie leveli i lootu utrzymywało zainteresowanie i przez to gra wciąż była wciągająca, ale to satysfakcja na poziomie durnych ipadowych klikaczy.

Nie dołączę do chóru narzekaczy marudzących na styl graficzny (ten bardzo mi się podobał) czy zmiany w mechanice (nowy system umiejętności jest świetny, to głównie on utrzymywał mnie przy grze), nie da się jednak ukryć, że "to już mnie to samo". Grze nie udało się odtworzyć emocji, jakie kiedyś towarzyszyły mi, gdy przemierzałem lokacje dwójki. Podobnie muzyka - w dwójce było wiele zapadających w pamieć kawałków, z trójki nie utkwiło mi nic.

Na liczniku mam w tej chwili 33 godziny i zdobyty 33 poziom. Odblokowana trudność "koszmar" - być może tam zacznie się "prawdziwe wyzwanie" i prawdziwe emocje, ale zmuszanie mnie do 30 godzin tutoriala to skandal.

Mimo tej gadaniny, nie oceniam gry jakoś bardzo źle - przeciwnie, jest przyjemna, wciągająca i dobrze się przy niej bawiłem. Jeśli jednak po jej ukończeniu bardziej ciągnie mnie, by odświeżyć sobie dwójkę, a nie złapać się z miejsca za poziom "koszmarny", to chyba coś jest nie tak...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz