piątek, 9 listopada 2012

Resident Evil 6

Trzy pierwsze rozdziały kampanii Jake'a - albo jest krótsza od pozostałych, albo nabraliśmy większej wprawy (lub może mniej dokładnie czeszemy lokacje) - dotychczas nie udało nam się osiągnąć tempa trzech rozdziałów na posiedzenie.

Pierwszy rozdział to znów wizyta w nieistniejącym państewku w Europie Wschodniej, gdzie Jake (który wydaje się być całkiem ciekawą, charyzmatyczną postacią) poznaje Sherry i decyduje się sprzedać swoją krew na badania naukowe. Jest też spotkanie z Chrissem, walki z j'avo, wielkoludami oraz ustankiem - przerośniętym monstrum z cybernetyczną łapą. Całość kończy się niefortunnie, bo katastrofą śmigłowca.

Rozdział drugi toczy się wśród śnieżnej zawiei - najpierw trochę biegania w celu odzyskania zgubionych chipów z danymi, potem walka w chatce, ucieczka przed lawiną na skuterach śnieżnych (i niezliczona ilość zgonów), w końcu kopalnie i znów spotkanie z ustankiem - tym razem okoliczności wymagają od nas cichego działania. Historia kończy się znów nieciekawie, bo choć ustanka udaje się utemperować maszyną górniczą, to wpadamy w łapy najemników Ady.

Rozdział trzeci to tajemnicze laboratorium, gdzie jesteśmy więzieni. Jak się okazuje, minęło pół roku, a zlokalizowane jest ono w Chinach. Wydostajemy się, rzecz jasna, kontaktujemy z przełożonymi Sherry, przeczesujemy jakąś rezydencję i uciekamy przed czołgiem. Na motorze. Fragment z czołgiem też jest strasznie słaby. No ale mamy to już za sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz