wtorek, 1 października 2013

DnD 4 #57 - wodne tortury

Była mowa o miesiącu, ale spotkaliśmy się po trzech. To znaczy spotykaliśmy się wcześniej, ale nie było okazji do erpegowania. Istnieją uzasadnione obawy, że z tymi okazjami może być coraz gorzej, ale może w końcu się uda pchnąć fabułę parę kroków naprzód. Spotkanie było raczej krótki i w dość luźnej atmosferze, dlatego wiele nie zdziałaliśmy, ale cóż... time you enjoy wasting is not wasted.

Ostatnio błąkali się po Odwróconym Zamku, bez specjalnego pomysłu co ze sobą zrobić. Pomysł chyba nie przyszedł, więc pomaszerowali znów korytarzem szukając oznak czegokolwiek. Jakoś i znaleźli nowy pokój - zaniedbaną, zarośniętą łaźnię. Że atmosfera była frywolna, postanowili wrzucić niziołka (zwanego przez jakiś czas koziołkiem) do pokrytego rzęsą basenu. Właściwie to szybko wycofali się z tego pomysłu - ale nie wszyscy. Eladrin stwierdził, że dlaczego by nie? - więc wziął i wrzucił (a rzut miał udany). Koziołek plusnął i zniknął. Reszta zaczęła gorączkowo przeszukiwać wodę, ale po maluchu nie było śladu. Krasnolud dostrzegł na jednej ze ścian mozaikę, którą przedtem przeoczył - przedstawiała niewysoką postać przypiętą do jakiegoś łoża tortur i smaganą biczem przez roznegliżowanego sukkuba. Wymacawszy ścianę, odkrył ruchomy element i otworzył wąskie przejście.

Kręty korytarzyk zaprowadził ich pod kolejną ścianę, kolejne przejście i wprost do loszku służącego za izbę tortur. Pośród rozmaitych instrumentów, narzędzi i przyrządów było jedno, zajmowane przez Cichą Stopę. Elf, niewiele myśląc, zabrał się do roboty - obrócił kołowrotem ramę, na której rozpięto ciało jego przyjaciela, podsunął żelazny koksownik i zabrał się do krzesania ognia. Pozostał dwójka czym prędzej uwolniła niziołka i po przywołaniu elfa do porządku, ruszyła prowadzącym dalej korytarzem.

Mijali szereg zakratowanych cel. Jedna z nich była otwarta i niziołek, wiedziony dziwną pokusą, wykorzystał swój talent bait-and-switch, by wepchnąć do środka eladrina i zatrzasnąć drzwi. Akcja zakończyła się sukcesem, a przyjaciele patrzyli zdezorientowani. Eladrin teleportował się na zewnątrz, ale z łańcuchem na kostce - znów niechybnie wpływ magii Zamku. Krasnolud pomógł mu się uwolnić i ruszyli dalej.

Dotarli do schodów prowadzących na dół i korytarza wiodącego do części, którą już zwiedzali - skarbca. Zdecydowali, by zejść niżej i odkryć wreszcie tajemnicę tego miejsca. Ale to już przy następnym spotkaniu.

Nie było rozdawania pedeków, więc zachowuję w pamięci, by nie zapomnieć przy okazji kolejnej sesji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz