Odświeżyłem sobie "Grę Endera" Orsona Scotta Carda. Card natrzaskał sporo części tego cyklu, ale nie udało mi się wychylić nosa poza Ksenocyd. Może tym razem się uda sięgnąć nieco dalej. W tym celu właśnie zacząłem od odświeżenia tego, co już znam. Gdy się z tym uporam, zabiorę się za kolejne.
A o powieści pewnie nie ma co pisać, bo jest dobrze znana. Ender - genialny sześciolatek - trenuje w wojskowej szkole, przygotowując się do walki z kosmiczną inwazją robali. To zdanie bardzo mało zdradza, o czym tak naprawdę jest ta książka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz