czwartek, 2 lutego 2012

The Legend of Zelda: The Wind Waker

Odpaliłem sobie ostatnio na Dolphinie Wind Wakera. Jak podkręcić nieco rozdziałkę (na obrazku podkręciłem tylko nieco, bo przy bardziej mój lapek zaczyna się krztusić), wygląda nader zacnie, nawet jak na dzisiejsze standardy. Styl jest praktycznie niestarzejący się i wciąż bardzo miły dla oka. Na xboksowym padzie gra się nieco dziwnie (inny układ przycisków), ale idzie przywyknąć.
Nie wszystko działa tip-top - np. nieprawidłowo jest emulowany efekt ruchu powietrza nad ogniem. Wind Waker bardzo często korzystał z tego efektu i był to jeden ze znaków rozpoznawczych gry: powietrze drgało, uginało i rozmazywało się, a ognia w grze było sporo. Tutaj widać tylko załamanie przestrzeni (można całkiem to wyłączyć), co przyjmuję z bólem serca. Ale gdybym chciał teraz jeszcze raz w to zagrać, to chyba już tylko na emu. Efekty efektami, ale HD robi swoje. Wii odpala gackowe starocie w niskiej rozdzielczości, na LCD wygląda to mizernie. Za to puszczone z peceta, okazuje się, że nadal potrafią zachwycać oprawą. No i tak ponadto, często to całkiem dobre gry są.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz