piątek, 11 maja 2012

Skyrim - krew i honor

Drogi pamiętniczku, spotkała mnie dziś rzecz dość niezwykła. To chyba efekt mego zaangażowania w prywatną zemstę Aeli i wojnę Towarzyszy ze Srebrnorękimi. Jakiś czas temu miałem nawet rozmowę z Kodlakiem, co prawda nie poruszył tematu, ale dał znać, że wie o tym, co robimy. Zlecił natomiast (zapewne aby gdzie indziej skierować moją uwagę), bym udał się do Glenmoril i wymordował gnieżdżące się tam wiedźmy, w jakiś sposób powiązane z historią (dość już starożytną) Towarzyszy, czy raczej ich wilkołactwa - dla jednych błogosławieństwa, dla innych przekleństwa - jakie spadło na nich przed wieki. Podejrzewając religijną naturę tej prośby i że jest to dla niego formą odkupienia, udałem się tam i zdobyłem krwawe trofea - głowy wiedźm.

Gdy wróciłem do Whiterun, wokół Jorrvaskr gromadził się przejęty tłum, a gdy wszedłem do środka, poznałem przyczynę zgromadzenia - Srebrnoręcy wdarli się tam pod mą nieobecność i choć atak został odparty, stary Kodlak przypłacił to życiem. Zabrali również wszystkie fragmenty Wuuthrad, które ozdabiały jedną ze ścian głównej sali. Sytuacja i okoliczności nie pozostawiały mi wyboru - krew musiała zostać zmyta krwią, honor tego wymagał - choć więc zdawałem sobie sprawę, że nakręcająca się spirala przemocy przyniesie tylko jeszcze więcej śmierci i nieszczęść, poprzysiągłem przed Towarzyszami zniszczyć Srebrnorękich. Nie tracąc czasu, wyruszyłem w towarzystwie Vilkasa, dokonałem zemsty i odebrałem skradzione fragmenty pradawnego oręża. Zdążyliśmy wrócić na pogrzeb.
128:44, poziom 48

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz