piątek, 18 maja 2012

Skyrim - zawody w piciu

Drogi pamiętniczku, spotkała mnie dziś rzecz dość niezwykła. Po wydarzeniach związanych ze śmiercią Kodlaka i Towarzyszami, zabawiłem jeszcze czas jakiś w Whiterun, po czym skierowałem się do Winterhold, do Akademii. Tam porozmawiałem z Phinisem Gestorem na temat mistrzowskich zaklęć domeny przyzwań. Uradziliśmy, aby przywołać wolnego Dremorę i zmusić go do dostarczenia komponentu koniecznego do badań - pieczęci z bramy otchłannej. Phinis wolał nie ryzykować, musiałem więc zająć się tym sam - przygotował tylko miejsce na jednej z wież, a ja przyzwałem niespętanego Dremorę użyczonym mi zaklęciem. Ten oczywiście nie miał ochoty współpracować i od razu rzucił się na mnie. Kilka lodowych włóczni zmusiło go do odwrotu. Przyzwałem ponownie, ale rzecz zakończyła się tak samo. Dopiero za trzecim czy czwartym razem uznał swą porażkę i niechętnie zgodził się mi służyć. Nie próbował już żadnych sztuczek czy podstępów, tylko przyniósł mi to, o co go prosiłem. Szybko udałem się do Phinisa, a ten opracował mistrzowską wersję zaklęcia przyzywającego płomiennego atronacha - ta wersja przyzywała go na stałe, a nie na minutę. Wspaniała rzecz, będę musiał koniecznie je wypróbować.
Potem wróciłem do Whiterun, gdzie spędziłem nieco czasu w towarzystwie miejscowych. W tamtejszej karczmie przysiadłem się do Sama Guevenna, którego widziałem tu już jakiś czas temu i proponował mi wówczas zawody w piciu. Wówczas nie miałem na to czasu ni ochoty, ale teraz pomyślałem sobie - dlaczegóż by nie? Czasem trzeba się rozerwać. Stawką miała być laska o nieznanych mi właściwościach, ale i tak nie robiłem tego dla nagrody. Wychyliłem pierwszy kielich, potem drugi, potem chyba trzeci, chociaż nie jestem pewien. Wydaje się, że zwyciężyłem, bo Sam zrezygnował, ale potem chyba gdzieś mnie zabrał. Nie pamiętam gdzie poszliśmy, w każdym razie obiecywał morze wina. Ocknąłem się w zupełnie nieznanym mi miejscu (które wyglądało na świątynię), z potwornym bólem głowy i surowo spoglądającą na mnie kapłanką. Chyba narobiłem sobie kłopotów.
132:24, poziom 50

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz