czwartek, 31 maja 2012

Skyrim - daedryczne żądania

Drogi pamiętniczku, spotkała mnie dziś rzecz dość niezwykła. Odwiedzając po długiej przerwie wschodnie rubieże Skyrim, zawitałem ponownie do świątyni Azury - czuwającej tam kapłance obiecałem niegdyś odzyskanie gwiazdy Azury - daedrycznego artefaktu zagrabionego przez żądnego mocy czarownika. Gwiazdę odzyskałem, lecz nie miałem dotąd okazji by ją odnieść. Aż do teraz. Gdy przybyłem, kapłanka nawiązała kontakt ze swą boginią, a ta wkrótce zwróciła się do mnie bezpośrednio. Okazało się, że samo odzyskanie kryształu to za mało - został on bowiem zajęty przez owego czarownika, który tym sposobem uzyskał nieśmiertelność (choć delektował się nią w dość ciasnym miejscu). Aby go wypędzić, musiałem również wejść do środka i pokonać go w walce. Gdy było po wszystkim, kryształ został oczyszczony, a Azura powierzyła go mojej opiece. Jako że działa on jak kryształ duszy, tyle że wielokrotnego użytku, wydaje się bardzo przydatnym i poręcznym artefaktem.
To jednak nie koniec moich kontaktów z daedrami. Skuszony mocą, jaką oferują, zacząłem rozglądać się za innymi okazjami wypełnienia ich (dość nietypowych) oczekiwań. Odwiedziłem między innymi położoną w górach świątynię, gdzie czczony był Boethia - daedryczne bóstwo zdrady. Akolici zaproponowali mi, bym dołączył do ich kultu i przyprowadził ufającą mi osobę by złożyć ją w ofierze. To zabawne, wrogi ich kultowi Molag Bal zażądał ode mnie tego samego - nie oczekując jednak nieświadomej i przypadkowej osoby, lecz jakiegoś czciciela Boethii. Szkoda, że żaden z tutejszych kapłanów nie okazywał ochoty by pójść za mną. Za to w drodze od Markarth odnalazłem jednego - uwięzionego przez Forswornów. Uwolniłem go, zdradzając niebacznym słowem prawdziwy motyw. Ten, choć zdawało się, że mnie przejrzał i tak udał się do nawiedzanego przez Molag Bala domu - myślał pewnie, że jest bardzo sprytny i zdoła wygrać z daedrą. Gdy też tam podążyłem, miałem ochotę roześmiać się w głos - odnalazłem go bowiem uwięzionego w pułapce daedry. Głos bóstwa polecił mi uśmiercić kapłana, co uczyniłem bez najmniejszego żalu czy wyrzutów. Nagrodą była broń - kolejny artefakt do mej kolekcji. Czas poszukać jakiegoś biednego naiwniaczka do ofiarowania Boethii.
150:59, poziom 53

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz