Poszedłem budzić pierwszego ze sług króla umarłych. Umarłego sługę, rzecz jasna. Trochę biegania po labiryncie, jeżdżenia windą w dół i w górę, potem walka i faryzjoner poddał się mej woli. Przez jakiś czas będzie mi towarzyszył - przyzwany stanowi pomoc w walce, a także otwieraniu niedostępnych drzwi, uruchamianiu mechanizmów, etc. Czas lecieć dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz