środa, 19 czerwca 2013

DnD 4 #55 - zagadki Odwróconego Zamku

Najpierw walka z babau - gatunkiem demona, który w sile czterech zawodników wynurzył się był z obrazów. Demony te mają parę niemiłych przywar. Po pierwsze, ich krew i ślina to żrący kwas - niebezpieczny zarówno dla atakujących wręcz, jak i atakowanych. Po drugie - wysoka odporność na dowolny żywioł, aktywowana na życzenie (ale tylko dwukrotnie - choć ledwie jeden skorzystał z obu możliwości). Po trzecie wreszcie - możliwość teleportowania się na pewną odległość wraz z bezsilną ofiarą, co skwapliwie wykorzystały by nękać biednego halflinga. Mimo wyjątkowej zaciętości, nikogo nie powaliły i wkrótce same padły. Nagrodą za walkę było 640 PD na głowę oraz zebrane przez maga kryształki o wartości 5600 sztuk złota (wychodzi po 1400 na głowę). Przy okazji dostają też nagrodę za poprzednią sesję (zwiedzanie, zagadki i próby) - po 700 PD.

Po walce znajdują ciało w jednej z wnęk, a przy nim figurkę ptaka i dziennik (a raczej luźny zbiór chaotycznych notatek). Wiele z nich jest nieczytelnych lub niezrozumiałych, ale kilka kojarzy się z tym, co już widzieli lub wiedzieli. Być może inne okażą się pomocą później. Na razie wracają z figurkami do sali wag za tronem i tam układają je w odpowiednim porządku, co odblokowuje przejście na dół. Schodzą nim i trafiają do pokoju rozpusty i perwersji - na to w każdym razie wskazują eksponaty i rekwizyty. Zakłopotani opuszczają go czym prędzej (choć halflinga niemal siłą trzeba ściągać z obfitego łona alabastrowej figury) i kolejnym ciągiem schodów docierają do ściany z ukrytym przejściem. Wyprowadza ich ono znów na drugie piętro (czyli to niższe). Zdaje się, że nic w ten sposób nie osiągnęli. Co robić dalej? Na to pytanie odpowiedzą sobie na kolejnej sesji.

1 komentarz: