środa, 5 czerwca 2013

Żmija

Powieść Andrzeja Sapkowskiego. A może raczej nowelka, czy rozdmuchane opowiadanie, gdyż jest dość wątłej objętości. Ale wydane jako powieść. O interwencji radzieckiej w Afganistanie w 1984, ale poza opowieścią o wojnie i żołdakach, znalazło się też miejsce na elementy fantasy, magię, cuda i starożytnych bożków.
Książka nie zebrała najlepszych ocen, pewnie dlatego, że fani Geralta i Reynevana spodziewali się wiadomo czego, a dostali nie wiadomo co. Ale chyba nie jest taka zła - owszem, nieco sucha i drętwa, nie wciąga, nie pochłania, brak tu magnetyzmu, akcji, czy bohaterów do których by się człowiek przywiązał. Nie jest to poziom najlepszych Wiedźminów. Ale język - jak u Sapka - żywy i soczysty, Ruscy klną bardzo pięknie i rozprawiają iście po sienkiewiczowsku na nader mądre i ważne tematy. W końcówce akcja nieco się rozkręca, ale chyba autor nie ma dość do powiedzenia, by wypełnić powieść, a pomysł nie jest dość błyskotliwy by zachwycić w opowiadaniu. Jest za to dużo typowo sapkowskiego mądrzenia się - nawciskane żołdackiej terminologii, nazw broni i pojazdów, miejsc, opisów batalii - choć nie ma to najmniejszego znaczenia dla fabuły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz