wtorek, 26 listopada 2013

DnD 4 #64 - czerwona czaszka

Najpierw dokończenie walki - zgodnie ze zwyczajem, wrogowie padają, bohaterowie żyją, dostają skarby (8 000 golda w drogocennych kamieniach) i pedeki (960 na głowę). A potem idą dalej.

Wkrótce docierają do trudniejszej, nie opisanej im przez Lilię, części, a także znajdują trupy i resztki wozu, które najwidoczniej spadły z górskiej ścieżki. Wszystko wskazuje, iż są to trupy Tajemnej Straży - kapłańskiej kasty sprawującej pieczę nad Zakazaną Twierdzą. Jeden z nich (goblin) wciąż żyje i bajdurzy o swym władcy, a także o dramatycznych i niezwykłych zdarzeniach, jakie wypędziły kapłanów z siedziby. Potem zgadza się zaprowadzić tam graczy.

U stóp Twierdzy (będącej w istocie monolityczną wieżą) przeobraża się w gibberinga i atakuje graczy. Zaskoczenie i niezwykły atak (powodujący pojawienie się na ciałach graczy groteskowych ust, które zaczynają ich kąsać i ranić kwasem) sprawiają, że udaje mu się zadać im jakieś rany, ale i tak pada w pierwszej turze (widać nie był dość mocny). Krasnolud nawet nie zdążył wyciągnąć topora. Nagroda to ledwo 250 punktów doświadczenia na głowę.

A potem idą na górę. Przed wieżą widzą ołtarze, ślady krwawego kultu i krwawiące żywicą pęknięcie wieży, na pierwszym piętrze - ślady panicznej ucieczki, na drugim - dużo trupów, na trzecim - szepczące ze ścian usta. Czwartego piętra w ogóle nie ma - kilkunastometrowa tyczka podtrzymuje kolejną kondygnację. Gracze wspinają się oczywiście. Na piątym wszystko wydaje się spokojne i nienaruszone, zaś na szóstym trafiają do eleganckiego i gustownie urządzonego gabinetu, gdzie stają twarzą w twarz z Omnigarchą, który zamiast głowy ma czerwoną czaszkę (tak). Ciąg dalszy w następnym odcinku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz