środa, 17 sierpnia 2011

Resident Evil 5

Uff, wbiłem dziś (with a little help from my friend) kilka zaległych aczików. Został tylko ten z zaufaniem, który zrobię przechodząc (wreszcie) grę solo. Tak, tak, dotąd był tylko coop. Jakoś nie chciało mi się użerać z AI panny Alomar. Czas zacząć. Na tę okoliczność zamierzam wywalić sava i zacząć całą zabawę od początku, bowiem zdobyłem już wszystko co było do zdobycia (a w każdym razie wszystko, czego zdobywanie miało jakikolwiek sens poparty aczikową nagrodą). Przechodzenie z wymaksowanymi spluwami i unlimited ammo nie byłoby zbyt zabawne (lubię wyzwania). Zobaczę czy tak będzie zabawne.


A skąd pomysł na Residenta? Ano ostatnio sporo przysiadłem z Assassinem i nieco, jakby to ująć, mnie zmęczył. Może gdybym ciągnął tylko wątek główny... Ale za dużo biegałem po Rzymie wyczesując znajdźki, robiąc zadania poboczne, no i zwyczajnie potrzebuję nieco odpoczynku. Może mógłbym sięgnąć po jakąś inną krótką grę, która zapewniłaby mi odskocznię. Ale wybór padł na Residenta i jeśli nie zmienię zdania, to on mi ją zapewni. Niby mam jeszcze parę "nieprzechodzonych" gier w zapasie, ale ten przynajmniej jest do przejścia w czasie poniżej 5 godzin (w każdym razie mam nagrodę za to dokonanie, bo nie sądzę, bym dał radę to osiągnąć zaczynając od zera).

A tak w ogóle, to przypominam sobie niejasno, że zamierzałem notować tutaj każde moje obcowanie z grą, po to mianowicie, by jakoś móc kontrolować ilość czasu poświęcanego na granie. Jednak nic z tego. Wcale tego nie robiłem. Grałem nic nie notując. Zobaczymy, czy uda mi się zmienić ten nieładny zwyczaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz