niedziela, 21 sierpnia 2011

Resident Evil 5

Faktycznie, zamaskowani sprawili nieco kłopotu. Tak, jak się spodziewałem - nie dało się wykorzystać taktyki z coopa z kryciem się na platformie. Trzeba było nieco pobiegać - chwila spędzona na platformie, potem wycofanie się na piętro chaty. Dużo bardziej zaleźli mi za skórę pilarze. Co za wredne skurczybyki. Przy okazji walki z Irvingiem przekonałem się, jakim cienkim Bolkiem jestem. Sheva znacznie lepiej ode mnie radziła sobie zarówno z armatą jak i karabinem. Moja celność - fatalna. Tłumaczę sobie, że to pośpiech. Będę musiał kiedyś się poprawić. Ale to już po pierwszym przejściu.

Zdobyłem też ostatniego aczika - za "dziękowanie". Przeważnie, jak Sheva zabierała się za leczenie mnie, byłem zbyt przejęty by pamiętać o kulturze, bardziej zainteresowany by się wycofać lub wygarnąć komuś z shotguna. Ale wystarczyło tego, co zrobiłem i osiągnięcie wskoczyło jeszcze przed ucieczką z rafinerii.

Teraz rozpoczynam bodaj najbardziej złotonośną lokację w grze. Będzie za co rozwijać świeżo zdobytego shotguna.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz