piątek, 26 sierpnia 2011

Resident Evil 5

Dziś niemiły pan z poniższego obrazka zarobił dwie rakiety w zęby, a ja skończyłem (ponownie, choć jakby po raz pierwszy) Residenta. Oj, poszło kulek z magnum na tę ostatnią walkę, poszło. Snajperkę też wypstrykałem niemal do cna. Skoro skończyłem, mogę jej kupić unlimited ammo, na magnum już nie starczy punktów, ale nim naprawdę będzie potrzebne, zdołam je zarobić. Na zegarze niemal 12 godzin. Warto przejść jeszcze raz, choćby dla zejścia poniżej 5 i nabicia lepszych wyników przy okazji. Ale to już raczej nie teraz - pora wracać do Asasyna. Rzym czeka!


Spostrzeżenia: pierwszy grubas z minigunem kosztował mnie sporo nerwów, ziół i amunicji, natomiast poźniejszy duecik zalatwiłem (niestandardowo) obsadzając wieżyczkę. Walka z Weskerem na pokładzie skończyła się po dwóch strzałach z wyrzutni pocisków. Sheva obsługuje ją bardzo sprawnie - nie chybia. Gonitwa w wulkanie poszła sprawnie, potem sama walka nieco mniej sprawnie (jak pisałem - wywaliłem masę pocisków) ale już jest ok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz