sobota, 2 czerwca 2012

Skyrim - przyjaciel orków

Drogi pamiętniczku, spotkała mnie dziś rzecz dość niezwykła. W swej podróży zahaczyłem o orkowy fort położony we wschodniej części Skyrim. Życie tutaj wybrali ci spośród orków, którym najwidoczniej nie odpowiadało towarzystwo innych ras. Wiedli tu prymitywne życie według własnych zasad i praw. Nie dopuszczali do siebie obcych, jednak i oni potrzebowali pomocy. Dowiedziałem się, że poszukują zaginionego artefaktu - kowalskich rękawic. Wziąłem od nich wskazówki i ruszyłem w drogę, a wkrótce wróciłem z poszukiwanym przez nich przedmiotem. Wódz orków był tak rozradowany jego odzyskaniem, że ogłosił mnie bratem orków i zapowiedział, że daje mi to wstęp do innych orkowych osad. To jednak nie koniec niespodzianek, bowiem za palisadą fortu znajdowała się kopalnia bogata w złoża rzadkiego minerału zwanego tutaj hebanem. Spędziłem tam nieco czasu pracując kilofem i wkrótce, z plecakiem pełnym przetopionych sztab, pożegnałem się z orkami.
Potem znów ruszyłem na zachód - tym razem z solenną myślą dotarcia do Solitude. Niestety, znów coś odwróciło moją uwagę. Rorikstead. Sama osada, choć z pewnością interesująca, nie wystarczyłaby do przerwania mej podroży. Znalazłem tam jednak człowieka o imieniu Ennis, który pamiętał moją pełną przygód noc - tę, której sam nie pamiętałem, gdy to w pijackim zamroczeniu przebyłem wraz z Samem drogę z Whiterun do Markarth. Twierdził, że ukradliśmy mu wówczas kozę, którą następnie sprzedaliśmy mieszkającemu w pobliżu gigantowi. Nieważne w jakim celu. Wcisnąłem mu mieszek złota, jako wynagrodzenie strat i aby powiedział mi coś więcej, coś co pozwoliłoby mi dotrzeć do Sama, który mnie w to wszystko wpakował. Trop wiódł z powrotem do Whiterun (co znaczy, że jestem juz bliski celu), do Ysoldy. Ciekawe czy i jej narobiłem kłopotów.
154:03, poziom 54

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz