poniedziałek, 2 stycznia 2012

The Lord of the Rings: War in the North

Kolejna gra w koopie. Kolejny hack'n'slash. Kolejna gra ze zbyt długim tytułem.

Podczas gdy Frodo ze swą kompanią wyprawiał się na południe - do Mordoru - w kwestii pewnego pierścionka, na północy też nie próżnowano. Gra skupia się na dokonaniach trojga nieznanych Tolkienowi bohaterów, na własną ręką (choć na polecenie Aragorna) walczących ze sługami ciemności, która tak daleko wysunęła swe macki. Muszą to być jacyś lepsi madafakowie, skoro wystarczyła jedna trzecia sił Drużyny Pierścienia. Ale z drugiej strony - ci nie muszą niańczyć czwórki hobbitów.

Wygląda mi to (póki co) na klasyczny przykład gry z doklejonym tematem. Równie dobrze mogłaby być osadzona w dowolnym świecie fantasy, bo i tak to, co trzeba robić, to klepanie gromad potworów. Autorzy nie wysilili się za bardzo, by oddać ducha Śródziemia. Nasi bohaterowie to człowiek, krasnolud i elfka. Elfka, co ciekawe, jest czarodziejką i miota magicznymi pociskami z kostura tak, że zawstydziłaby samego Sarumana. Ich pierwszym krokiem jest wypełnienie kilku idiotycznych zadań ludzi z Bree (zanieście ten naszyjnik kobiecie, w której się podkochuję, bo sam się wstydzę) oraz zaopatrzenie się w broń (jak bowiem wiadomo, Bree jest miejscowym ośrodkiem przemysłu zbrojeniowego, w którym krasnoludy i elfy ochoczo zaopatrują się w oręż i pancerze). Dobrze, że oszczędzono nam czyszczenia piwnicy ze szczurów. Potem jest nieco lepiej, bo pojawiają się Wielkie Orły. Ale to i tak bez znaczenia - liczy się siekanie orków, gromadzenie ekspa i łapanie lootu. Walka nie wydaje się specjalnie wymagająca ani satysfakcjonująca, ale Demon's Souls wysoko zawiesiło poprzeczkę. Jako lekki, rozrywkowy tytuł zapewne dostarczy nieco zabawy.

1 komentarz:

  1. No mam zamiar właśnie w to pograć, ale najpierw wywinduję jeszcze trochę procent w batku :)

    OdpowiedzUsuń