wtorek, 16 kwietnia 2013

DnD 4 #45 - Cytadela i zimowe korytarze

Znów był kłopot z dociągnięciem do końca walki, ale może po kolei.

Graczom udaje się wejść do Cytadeli (co nie jest specjalnie trudne, z uwagi na poluzowany kawał blachy), a potem znaleźć pomieszczenie, gdzie zbiegają się wszystkie rury tworząc splątany, monstrualny węzeł (zawory, kurki, wajchy, mierniki, zegary gratis). Jest też tu jakiś ktoś, zajadający się żarciem z konserwy i najwyraźniej zorientowany nieco lepiej w całym tym chaosie dookoła. Okazuje się, że to kolejny z braci i że przyszedł tutaj włączyć gaz, ale chyba nic z tego nie wychodzi. Po krótkiej rozmowie wskazał im drogę na niższe piętra.

Tam gracze znaleźli masę działających bez ustanku maszyn i schodzący w głąb pęk rur. Który kończy się zamarzniętą taflą. Nie mogąc kontynuować podróży, weszli w jeden z bocznych korytarzy - właściwie szczelinę wiodącą w bok, z której też wionął niezwykły chłód.
Tam natknęli się na przeciwników, foulspawnów - Warpcallera (przywódcy), dwóch Mockerów i ósemki Wretchy (miniony). Miniony padły w pierwszej turze (żaden nawet nie zdążył zranić graczy), ale z resztą nie poszło tak łatwo. Po długim boju udało się pokonać jednego Mockera, ale pozostała dwójka wrogów wciąż trzyma się nieźle, podczas gdy gracze ledwo stoją na nogach. Sporo w tym winy pechowych rzutów, może trochę trudnego terenu (część pól pokryta jest raniącym przy wejściu nań lodem), może paru nieprzemyślanych decyzji (czarodziej uruchomił dwa czary wymagające podtrzymywania, przez co mocno ograniczył swą manewrowość). Oczywiście przyczyną mogą być też dość mordercze zdolności potworów. Mockery potrafią oszałamiać (w dodatku atakiem obszarowym) lub zmuszać do zbliżenia się do towarzyszy (raniąc w przeciwnym wypadku) - to utrudnia swobodne manewrowanie. Warpcaller dodatkowo rozpościera wypaczające umysł pole, które rani stojących w nim graczy. To wszystko nie nastraja optymizmem.

Grę przerwaliśmy z racji późnej pory. Ciekawe, czy uda się wyjść cało przy następnym spotkaniu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz