piątek, 21 października 2011

Gears of War 3

Zbliżamy się już do końca. Gra zaczęła nabierać w końcówce całkiem ciekawych i sympatycznych klimatów. Łodzią podwodną dotarliśmy do tajnego miasta naukowców i elity kulturalnej planety, gdzie chronili się przed skutkami walki z szarańczą, by w przyszłości odbudować nowy, lepszy świat. Ciut nie Rapture. Tam znaleźliśmy ojca Marcusa, od którego dowiedzieliśmy się, że ludzkość nawiązała kontakt z Locustami jeszcze przed "dniem E", kiedy to wyszli na powierzchnię i zaczęła się wojna. I że imulsja - paliwo stanowiące miejscowe bogactwo naturalne - jest faktycznie żywym organizmem, który walczy z Locustami i ludźmi - rozrastając się zaczął zagrażać Locustom i wypierać ich z ich podziemnych siedzib. Ci przenieśli się na ludzkie tereny, co dało początek wojnie. Początkowy plan poradzenia sobie z imulsją w sposób nieszkodliwy dla Locustów nie powiódł się. Ten obecny, może zabić również ich.

O ile w poprzednich częściach fabuła była dość płytka, a świat stanowił jedynie tło wesołej rozwałki, o tyle tutaj widać już więcej przemyślenia i jakieś trzymające się kupy pomysły. A nawet moralną niejednoznaczność, bo nagle Locustowie nie wydają się takimi bestiami z piekła rodem. Ciekaw jestem, czy twórcy od początku to wiedzieli, czy dopiero teraz wstecznie wygenerowali takie tło.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz