piątek, 28 października 2011

Demon's Souls

Pograłem trochę i więcej pewnie nie będę, ale nie dlatego, że gra jest zła, a dlatego, że nowa, lepsza i bardziej chrupiąca Dark Souls wyszła już na wszystkie ("wszystkie duże" czyli obie dwie) konsole, więc nie będę się rozdrabniał.

Gra zbiera dobre oceny, ale również sporo nieprzychylnych komentarzy. Że podobno za trudna. No, ok, prawda, łatwo nie jest. Ale to chyba dobrze, n'est-ce pas? Gra jest o eksploracji i walkach, a przeważnie tego właśnie szukam w grach. Jako samotny wojownik (grę zacząłem jako soldier) jestem rzucony do nieznanego zamku (czytaj: dungeonu) pełnego wrogich mi postaci (czytaj: monsterów). Gra mocno pachnie oldschoolem i roguelikiem (ale nie ze względu na grafikę - co to, to nie, graficznie jest bardzo w porządku). Podoba mi się, że jestem sam i nie ciągnę za sobą ogona wiecznie zawadzającej drużyny. Podoba mi się, że walka jest spokojna i taktyczna - jest wymagająca, więc trzeba być zawsze czujnym, nie machać głupio mieczem na lewo i prawo, bo atak odsłania oraz kosztuje staminę. Podoba mi się, że czuć różnicę w walce mieczem a włócznią (jej zasięg naprawdę robi różnicę). Podoba mi się, że czuć różnicę w postaciach (przypuszczalnie to kwestia statystyk, a pewnie i ekwipunku - złodziej inaczej robi uskok czy odturlanie się, niż ciężkozbrojny rycerz). Nie ma checkpointów co krok, więc śmierć oznacza konieczność powtarzania całego etapu - ale sądzę, że nie będzie mi to przeszkadzać. Spodziewam się sporej różnorodności ekwipunku i sposobów rozwoju. Nie spodziewam się mydlenia oczu fabułą i drzewkami dialogowymi. Spodziewam się dobrej gry.


Ale w nią nie zagram. Zagram w Dark Souls. Najpierw nadrobię kilka zaległości, jakie mi pozostały. Potem Zelda, Batman, pewnie coś jeszcze. Ale chwilę później Dark Souls. Na pewno. Bez dwóch zdań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz