poniedziałek, 20 maja 2013

Tomb Raider - szczęśliwe (nie dla wszystkich) zakończenie

No, pokonałem ostatni etap wędrówki, zwyciężyłem ostatnich wrogów i wreszcie zakończyłem grę. Było świetnie. Znakomita gra, mimo że odbiega od tego, do czego poprzednie Tomby nas przyzwyczaiły. Owszem, lubiłem ten klasyczny model labiryntów i główkowania, który tu zastąpiono rollercoasterową jazdą bez trzymanki w stylu Uncharted, ale dorzucono do tego otwarty świat, rozwijanie broni i umiejętności, dodatkowe zadania - a więc mamy coś za coś. Przed ostatnim etapem zdążyłem jeszcze przejść się po wyspie i wyzbierać wszystkie poukrywane znajdźki, dzięki czemu mogę powiedzieć, że mam ją skończoną w 100%. Zostały co prawda jakieś wyzwania multi, ale dla mnie Tomb to single, multiplayera nie zamierzam nawet odpalać.
Choć gra mi się podobała, nie wszystko mi się w niej podobało - trochę narzekania musi być. Na pewno podobało mi się to, że Lara jest bardziej ludzka - to już nie jest ta uberfrau wywijając piruety w powietrzu strzelając z dwóch pistoletów naraz do osaczających ją wilków. Ta też radzi sobie nieźle, ale przynajmniej zdarza jej się okazać zmęczenie. Strzelaniny przez pewien czas bardzo mi się nie podobały. To pewnie dlatego, że na początku tak zachwyciły mnie momenty, gdy Lara skrada się z łukiem, wykańcza po cichu, przymyka nocą za osłonami - a potem łapiemy pe-emkę i sieczemy do wrogów jak huragan. Wciąż zdarzały się sceny, gdy można było rzecz załatwić po cichu lub rozpętać piekło - ale było też niestety kilka takich, które musowo wciskały nas w rolę maszynki do zabijania. No i nie nie byłem tym zachwycony. QTE okazało się nie być takie straszne, zdarzające się przez większość czasu możliwości wykończenia wroga to nie QTE, bo guzik był zawsze ten sam - to raczej taka podpowiedź dla imbecyli "naciśnij spust aby strzelać". Straszne były te sceny, gdzie trzeba szybko kiwać gałką.  Kto to w ogóle wymyślił? Sądziłem, że czasy decathlonów dawno odeszły w niepamięć, a tu nadal jakiś miłośnik lat 80. wpycha swoje fascynacje do porządnego skądinąd tytułu. Serio, to ma mnie jakoś, no nie wiem, wciągnąć, zapewnić lepszą immersję? Że będę gibał grzybkiem? Ratunku.

Chwaliłem już otwarty świat i możliwość dowolnego wracania do lokacji i rozglądania się za skarbami. To jest super, prawie jak metroidvania (a może nawet całkiem jak). Dobry przerywnik po tych unchartedowych intensywnych scenkach gdy gonimy lub uciekamy (raczej uciekamy), wspinamy się po walącym się czymś lub spadamy na łeb na szyję. Fajne, ale zawsze wolałem tę leniwą eksplorację, dobrze że o niej nie zapomnieli.

Wytknę jeszcze tylko parę głupot, bo bez tego gierka obyć się nie może. Najbardziej masakryczną z przeszłości było przesuwanie przez Larę bloków kamienia o wymiarach 5x5x5 stóp (policzcie ile to waży). Teraz już tego nie ma (jak już coś przesuwamy, to skrzynki, pewnie też w cholerę ciężkie, ale to lepiej niż parę ton skały), jest za to podpalanie strzałą i szybkie palenie się gratów, co jest rewelacyjnym sposobem na pokonywanie przeszkód, obowiązkowe wystrzeliwanie liny, w sam raz do wyrwania drzwi z zawiasów lub wspinania się po niej - zastanawiam się, czy to twórcy nie wiedzą jak działa świat, czy po prostu stwierdzili że przyda im się to do paru zagadek środowiskowych i nie wpadli na lepszy sposób ich przedstawienia, a w końcu f*ck the logic i tak nikogo to nie obejdzie. No ale nie znęcam się już. Może tylko nad zdolnościami regeneracyjnymi Lary, godnymi co najmniej Wolverina, a może i Lobo. Scenariuszowy upadek kosztuje ją więcej zdrowia, niż kulki które chętnie przy paru okazjach zbiera na swe zwinne, młode ciałko. A przecież tak łatwo dałoby się tego uniknąć - np. nie wsadzając takiej masy walk i dając możliwości ich unikania. I jeszcze wprowadzając zasadę - one shot, one dead. Przynajmniej do czasu znalezienia kamizelki kuloodpornej.

Ale to tylko zwyczajowa porcja zrzędzenia, jaką można znaleźć na każdą, choćby najlepszą grę. A ta z pewnością jest jedną z najlepszych, w jakie ostatnio grałem. Zaiste, godny powrót Lary. Z niecierpliwością czekam na kolejną część.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz