wtorek, 27 grudnia 2011

Demon's Souls

Kolejne godziny walk z demoniszczami. Padli dwaj ostatni bossowie z trzeciego świata (Tower of Latria). Pierwszy (a raczej drugi: pierwszego pokonałem ostatnio), mimo złych doświadczeń Andrzeja, okazał się niespecjalnie groźny (cóż, mam już ostro rozwiniętą postać i potężne bronie). Latająca maszkara wraz z jej bliźniaczym bratem padła w pierwszym podejściu. Kolejny był jeszcze prostszy - stary mnich nie zagroził mi nawet poważnie. Przy okazji wskoczył pure white world tendency. Potem polatałem sobie po okolicach. W pierwszej części Shrine of Storms zatłukłem black phantomy i... pure black znikł. Trzeba będzie postarać się jeszcze raz, żeby zatłuc te dalsze. Z kolei w Boletarian Palace poszedłem sobie do króla Dorana - stoczyłem z nim pojedynek, za co nagrodził mnie bronią, której i tak nie będę używał. I znikła pure white world tendency... No masz ci los!

Jeszcze trochę miejsc do zwiedzenia zostało, ale poszedłem już sobie do Fałszywego Króla - ostatniego bossa z Boletarian Palace. Dwa czy trzy razy spróbowałem się z nim wręcz. Nie jest źle, ale ma parę ataków, na które trzeba uważać. Następnym razem może spróbuję łuku - jest tam sporo miejsca, a wydaje się, że przeciwnik nie dąży do maksymalnego skrócenia dystansu. Pozwolę sobie na parę prób.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz