środa, 14 grudnia 2011

The Legend of Zelda: Skyward Sword

Nim zapuści się do wnętrza stojącej otworem Skyview Temple, Link odwiedza jeszcze na krótko Skyloft, gdzie naprawia tarczę i kupuje większą sakiewkę. Niestety, nic nie może rozwinąć, gdyż nie ma dostatecznej ilości materiałów. Zahacza też o kilka mniejszych wysepek rozrzuconych wokół Skyloft, gdzie udaje mu się zgarnąć parę drobiazgów. Wreszcie czuje się gotów do stawienia czoła niebezpieczeństwom swego pierwszego prawdziwego dunegona.
Świątynia, jak to w Zeldach - wypełniona zagadkami i potworami. Zagadki są drobne i nieskomplikowane - sprowadzają się do uruchomienia paru przełączników. Za to potwory starają się dokuczyć już od samego początku - zwłaszcza przerośnięte pająki dają Linowi w kość. Na szczęście może ratować się eliksirami.

W jednej z komnat znajduje kolejną zabawkę: latającego żuka, którym można sterować i np. przecinać liny, uruchamiać daleko położone przełączniki czy zbierać niedostępne przedmioty. Będzie on konieczny, by móc kontynuować wędrówkę.

Za drzwiami, za którymi wedle wskazówek Fi powinna znajdować się Zelda, Link odnajduje tajemniczego nieznajomego o podejrzanym wyglądzie, który każe tytułować się Lordem Ghirahimem. Z krótkiej rozmowy wynika, że również szukał Zeldy (z pewnością w nikczemnym celu), która jednak już gdzieś zniknęła. Postanawia wyładować się na Linku, ten zatem musi się z nim zmierzyć.
Starcie jest dłuższe i cięższe niż poprzednie zabawy z pająkami i bokoblinami - tarcza Linka idzie w drzazgi, zużywa też obie buteleczki ze schwytanymi wcześniej faerie, w końcu jednak udaje się odeprzeć wroga. Ten stwierdza, że szkoda jego czasu i znika mu z oczu.

Po walce Fi odczytuje informacje, które prowadzą do kolejnej lokacji, gdzie znajduje się Świątynia Ziemi. Link zbiera też panel, który umożliwi otwarcie drogi w chmurach do tego miejsca.

Na liczniku niemal 8 godzin gry.

2 komentarze:

  1. Prawie jak pierwszy pojedynek z Albertem Weskerem w RE5 ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle, że Weskera można z powodzeniem przez cały ten "pojedynek" unikać. :)

    OdpowiedzUsuń