czwartek, 19 kwietnia 2012

DnD4 #35 - wyrocznia

Zaczęło się od tego, że gracze znaleźli Wyrocznię. A właściwie to szczelinę w ścianie, która zaprowadziła ich do niby zwyczajnego, a jednak dość niezwykłego pokoiku, który okazał się być poczekalnią, gdzie na swoją kolej czekała już dwójka petentów - zatopiony w lekturze Shardmind o imieniu Trzy Skrawki (z rozmowy wynikło, że odrzuca zło swych pobratymców, poszukując dobrego życia i śmiertelności) oraz drzemiący szkielet (zdawał się wierzyć, że gracze są jedynie owocem jego wyobraźni). Odrobina bezczelności i wygadania pozwoliła bohaterom nieco naplątać w głowie (prawdopodobnie pustej) szkieletora i wcisnąć się przedeń w kolejkę.

Rozmowa z wyrocznią była dla niektórych okazją do porolplejowania, inni wykorzystali to na krótką drzemkę tudzież nudzenie się. Początkowo dogadywanie się szło opornie, ale gracze głośno domagali się konkretów i parę udało im się wyroczni wyrwać. Na przykład to, że powinni odwiedzić wszystkie szesnaście światów i znaleźć w każdym token, który wyraża jego przewodnią myśl, jak zbiorą je do kupy, to może uda im się ocalić wszystkie. Ale raczej nie. Co jest tokenem? Nie wiadomo. Jak dotrzeć do każdego ze światów? Nie wiadomo. A co potem zrobić? Nie wiadomo. Gdzie dowiedzieć się czegoś więcej? Idźcie już, nie zawracajcie mi głowy. Dostali jeszcze tylko namiar na fontannę w Agat (Siedem Delfinów), w której należy zanurzyć się po zmroku i policzyć do stu. Wychodząc, ucięli sobie pogawędkę z cyklopem, który zdążył im w paru słowach opowiedzieć o Bohaterskich Domenach - swym ojczystym świecie.

Labiryntem (kierując się zawsze w lewo) wrócili a pustynię, gdzie dała o sobie znać tęsknota za Agat, poszli zatem za tym zewem. Nie było nigdzie widać anomalii, ale wkrótce dorwała ich piaskowa burza chaosu, która rozwinęła się w miasto, w którego dachów spadła na nich grupa gargulców: dwa Ironstone (szybcy skirmisherzy, którzy biegali od celu do celu, atakując niekiedy po dwa razy na turę), dwa Hornstone (ich specjalnością była szarża z nabiciem na róg i późniejsze oddalenie się z ofiarą) i czwórka Obsidian (miniony). Ponieważ wrogowie byli bardzo ruchliwi, udało im się poturbować niemal każdego członka grupy - tym razem mag z rangerem nie zdołali uniknąć ataków. Może to dlatego, że krasnolud większość walki spędził na gargulcowym rogu, odwleczony gdzieś w daleką część planszy, zaś sam niziołek nie zdołał sam powstrzymać reszty. Nagroda za zwycięstwo - 330 PD (z racji mnożnika 0.8) plus 100 PD za sesję. Niestety, żadnych skarbów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz