środa, 18 kwietnia 2012

Skyrim - magiczne anomalie

Drogi pamiętniczku, spotkała mnie dziś rzecz dość niezwykła. Przede wszystkim dotarłem do Ocularium. Odnalazłem tam niejakiego Paratusa - ostatniego ocalałego badacza z Synodu, zdradzającego objawy trawiącej go obsesji i szaleństwa. Przed atakiem Falmerów próbował wraz z towarzyszami uruchomić dwemerskie urządzenie odnalezione w ruinach, jednak brakowało im niezbędnego fragmentu, a wysłany na poszukiwania ochotnik zaginął bez śladu. Gdy oznajmiłem, że jestem w posiadaniu owego fragmentu, który wydarłem po zaciekłym boju jednej z zamieszkujących owe ruiny kreatur, Paratus począł domagać się, bym pomógł mu w dokończeniu badań. Wiedziony pobłażliwością połączoną z zainteresowaniem, przystałem na jego nalegania i pomogłem mu skalibrować urządzenie i skierować świetlne promienie we właściwe soczewki.
Wkrótce na ścianie rozbłysł obraz przedstawiający mapę Tamriel, jednak Paratus nie wyglądał na zachwyconego efektem, najwyraźniej spodziewając się innego wyniku i w pierwszej chwili próbował oskarżyć mnie o sabotaż. W końcu doszedł jednak do wniosku, że to znajdujące się w Akademii źródło wielkiej mocy może być powodem zakłóceń. Wolałem czym prędzej się z nim rozstać, zanim zechce wpakować mnie w jakieś kłopoty, a przed odejściem zapytałem jeszcze o laskę Magnusa - podobno znajduje się w miejscu zwanym Labiryntem. Z tymi informacjami czym prędzej udałem się z powrotem do Winterhold, przed wyjściem z ruin odbierając jeszcze jedną wiadomość od Psijic Order - że jestem na dobrej drodze i że powinienem się śpieszyć.
W Akademii czekało mnie kolejne zaskoczenie. Ancano, formalnie pełniący funkcję doradcy, a faktycznie agent Dominium wściubiający wszędzie swój ciekawski nos, zamknął się z Okiem w auli i zaczął odprawiać jakiś nieznany rytuał, najpewniej próbując zagarnąć jego moc. Wraz z Arcymagiem Savosem i Mirabelle wdarliśmy się do środka, gdy jednak Savos próbował powstrzymać Ancano, nastąpiła eksplozja, która wyrzuciła go na zewnątrz. Gdy doszedłem do siebie, Ancano nadal odprawiał swój rytuał zamknięty ochronną aurą, zaś Savos był martwy. W dodatku jakieś złe duchy - magiczne anomalie - pojawiły się w osadzie pod Akademią - najwyraźniej uboczny efekt zabaw mocą Oka. Zaczęliśmy zatem od tego - a po uporaniu się z inwazją, pomówiłem z Mirabelle na temat dalszych kroków. Zdecydowaliśmy, że ona wraz ze starszymi magami zostanie na miejscu, by pilnować rozwoju sytuacji, ja zaś czym prędzej ruszę po laskę Magnusa. Gdy poinformowałem, że mym celem jest Labirynt, zmieszała się i wyjawiła, że przed paroma dniami Arcymag Savos wspominał jej o tym miejscu oraz przekazała mi kołatkę i amulet, które jej zostawił. Tak wyposażony, ruszyłem w stronę Labiryntu.
91:16, poziom 36

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz