Przed wejściem do Labiryntu ujrzałem jeszcze jeden niezwykły obraz - błękitną, półprzeźroczystą zjawę arcymaga Savosa Arena, do której wkrótce dołączyło pięć innych postaci. Nie mogłem nawiązać z nimi kontaktu, ale z rozmowy wynikało, że zamierzają zbadać to miejsce. Zdałem sobie sprawę, że oglądam scenę z przeszłości. Wewnątrz musiałem zmierzyć się ze szkieletowym smokiem - okazał się jednak znacznie mniej wymagającym przeciwnikiem, niż jego żywi pobratymcy. Gdy podążałem w głąb tuneli, naprzeciw mnie stawały jeszcze liczne grupy nieumarłych, widziałem również posuwającą się naprzód grupę Savosa Arena, uszczuplaną stopniowo o kolejne osoby przez wrogów i inne niebezpieczeństwa. Jakby tego było mało, co kilka kroków dawał się słyszeć straszny głos, którego dźwięk wysysał ze mnie magiczną energię - początkowo go nie rozumiałem, gdy jednak zaczął przemawiać składnie, stało się jasne, że należy do istoty która unicestwiła grupę Arena, a mnie uważa za jednego z nich, przybyłego po latach by znów go wyzwać. W korytarzach trafiłem też na smoczą skałę i słowo pozwalające na krotko wstrzymać czas - niezwykle przydatna umiejętność.
W końcu dotarłem do rozleglej sali z pomostami, gdzie dwie widmowe zjawy utrzymywały w kuli energii czarownika Morokei, a wraz z nim laskę Magnusa. Gdy zbliżyłem się, by dowiedzieć się więcej, przerwałem ich rytuał, a ci rzucili się na mnie. Nie byli wymagającymi przeciwnikami, ale chwilę potem z magicznego więzienia wyrwał się czarownik. Gdy go powaliłem, odebrałem mu laskę oraz maskę, bardzo podobną do tej, którą odkryłem na zewnątrz. Nim skierowałem się ku wyjściu, ujrzałem jeszcze ostatni obraz - zjawę umykającego Savosa, przepraszającego swych towarzyszy, że jest zmuszony zostawić ich z Morokeiem. Nie był to jednak koniec kłopotów - przed opuszczeniem Labiryntu zaatakował mnie, nasłany zapewne przez Ancano, agent Thalmoru. Po walce ze szkieletowym smokiem i starożytnym czarnoksiężnikiem, nie wydawał się godnym przeciwnikiem. Czas wracać do Akademii - mam nadzieję, że wytrzymają do mojego przybycia.
94:23, poziom 36
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz