Źródłem męczących okolicę horrorów był daedryczny artefakt Vaerminy - Skull of Corruption, a ja miałem pomóc Erandurowi ją zniszczyć. Okazało się, że kapłan świetnie zna to miejsce oraz jego historię, jak też działającego tu niegdyś kultu, zatopionego teraz we śnie przez wyzwolone przez nich miazmaty. Gdy zgodnie z jego radą zażyłem eliksir, który miał mi pozwolić przekroczyć stojącą nam na drodze barierę poprzez przeniesienie się we wspomnienie przeszłości, miałem okazję na własne oczy ujrzeć kapłanów atakowanych przez zastęp orków. Rychło przekonałem się, że w rzeczywistości obserwowałem historię Erandura - czy też Casimira, jak nazywał się w czasach gdy należał do owego kultu, a które teraz zdradził. Po otwarciu barier i zatrzymaniu wyzwalania nasennych oparów, przedarliśmy się przez podnoszących się po wieloletnim śnie nie kapłanów i orków, aż dotarliśmy do miejsca, gdzie spoczywała laska Vaerminy. Po zabiciu swych dawnych towarzyszy Erandur rozpoczął rytuał, który miał zniszczyć artefakt. Przez chwilę obserwowałem to, wahając się i ważąc, wreszcie - kierowany wewnętrznym głosem - powstrzymałem go przed tym czynem, zadając mu śmierć. Może był zdrajcą swego kultu, a może skruszonym grzesznikiem - nie mnie to oceniać - nie mogłem jednak pozwolić, by tak potężny artefakt po prostu przepadł. Zabrałem go ze sobą, by nie szkodził więcej mieszkańcom Dawnstar, być może uda mi się zrobić z niego jakiś użytek.
58:31, poziom 25
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz