Wkrótce premiera trójki, wiec odświeżam poprzednie części (w coopie). Gra nadal trzyma fason, strzela się bardzo przyjemnie. Samą mechaniką walki, ruchu, celowania, chowania się za osłonami przewyższa o głowę Residenta. Wszystko jest płynniutkie, intuicyjne i przyjemne. Czasem może się zdarzy, że postać kucnie nie do końca za tą osłoną, co planowaliśmy, ale przez większość czasu nie ma z tym najmniejszych problemów.
Z drugiej jednak strony - przy kolejnym przejściu gra nie oferuje nic więcej, nic nowego nie odsłania. Resident miał jednak tę przewagę - rozwijanie broni, punktacja za rozdziały. Było więcej rzeczy do osiągnięcia. Tutaj, po jednym przejściu gry, kolejne są już takie same (zmieniać się może jedynie poziom trudności). I jakoś nie umiem się nią emocjonować tak samo, jak kiedyś. Zobaczymy jak będzie z dwójką, którą zapamiętałem jako znacznie lepszą grę.
Póki co łyknęliśmy pierwszy rozdział (i berserkerównę), a potem przedarliśmy się przez noc do stacji benzynowej. Tutaj czeka nas oblężenie, które zostawiamy sobie na kolejny tydzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz