środa, 7 września 2011

Resident Evil 5

Nadejszła wielkopomna chwila...
Wykręciliśmy dzisiaj z Andrzejem Pro na S w koopie. A potem z rozpędu wbiliśmy mu platynę, łapiąc parę zaległych osiągnięć. Tym samym gra została wyciśnięta do cna i niewiele ma już nowego do zaoferowania - wszystkie bronie wykupione i rozwinięte, skarby znalezione, każdy rozdział dociśnięty do maksa na najwyższym możliwym poziomie trudności. Ok, moglibyśmy jeszcze sami zadać sobie jakieś nowe wyzwania - może zebrać punkty na unlimited ammo w innych broniach, może przejść grę z innym zestawem uzbrojenia (np. zlekceważonymi pe-emkami), może znów usunąć savy lub zmienić profil, by zrobić to samo po raz kolejny? Ale w pewnym momencie zacznie to przypominać próbę ujeżdżania zdechłej szkapy. No, na pewno jeszcze dociśniemy do końca wersję xboksową - i dobrze by było, gdyby eSki wskoczyły tam na obu profilach, bo każdy jest oceniany, w przeciwieństwie do PS3. Na pewno kiedyś się z tym zmierzymy. Choć na razie zafundujemy sobie raczej powrót do Gearsów (a wkrótce premiera trójki).

I jeszcze parę słów "jak było" - nadspodziewanie lekko. Kiedyś sam hard wydawał się trudny. Trudny nawet do przejścia, a co tu mówić o "S". Zaś "pro" - wolne żarty. To było mordęga, nawet z wymaksowanymi na pierwszym przejściu gunami. "S" wydawał się niemożliwością. A teraz? Osiągnęliśmy już tak wielką biegłość i sprawność, że dosłownie przebiliśmy się przez całą grę, w paru tylko miejscach musząc powtarzać etapy. Parę razy to kwestia nieostrożności, parę razy - szczególnie trudnych fragmentów. Jeden trudny, to łodzie - trzeba naprawdę uważać i wytężyć siły, bo o przypadkowy zgon jest nader łatwo (przed granatem nie ma obrony, ani ucieczki, jedyne rozwiązanie, to wcześniej zabić rzucającego). A strzelanie z poruszającej się łodzi nie jest najprostsze. Drugi taki etap to walka z Jill - to bez wątpienia najtrudniejszy "boss" w grze. Po pierwsze - nie ma możliwości przyśpieszenia walki wypasionym orężem (większość bossów zgasiliśmy "nieskończoną wyrzutnią" - w tym ostatniego Weskera, oszczędzając sobie w ten sposób zabaw z kamieniem i wiszeniem na krawędzi). Tutaj to nie przejdzie. Rzecz druga - wpisane w walkę QTE. Na niższym poziomie nie jest szczególnie groźne, bo jego "oblanie" tylko rani. Na Pro - zabija. I przeważnie nie zostawia prawie wcale czasu na ratunek. W dodatku jest to najdłuższy etap w całej grze, a walka z Jill jest oczywiście na jego samym końcu. A zatem nic nie można zawalić, bo będzie bieda. Nauczyliśmy się na szczęście radzić z większością jej sztuczek, ale i tak nie było lekko (znaczy: musieliśmy się poprawiać; dwukrotnie). Satysfakcja z dokonania - bezcenna.


PS: 35 godzin na liczniku - to jest czas spędzony na moim profilu na PS3 i cztery pełne (a nawet nadpełne, bo niektóre etapy były powtarzane) przejścia gry. Do tego należy doliczyć czas spędzony na profilu Andrzeja no i nasz wspólny czas na Xboksie i jeszcze może mój własny czas, gdy grałem w singlu. A to jeszcze przecież nie koniec, bo nie każdy profil został "wyeskowany". Wciąż mamy też czekające na wymaksowanie dodatki. Na "Losta..." nie mam zbytnio ochoty, bo jest suchy i drętwy, ale "Escape..." jest super i na pewno spróbujemy wycisnąć zeń co się da.

3 komentarze:

  1. Znowu ten Resident, jeszcze się wam nie znudził. Wokół tyle fajnych gier, a wy ciągle w tę drętwotę gracie :P
    Poza tym ja tu widzę 50% skończonej gry ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, nie ma "tylu fajnych gier" w które można grać w coopie. W Residenta pewnie nawet nie grałeś, więc opinie o "drętwocie" puszczam mimo uszu. Poza tym: w czym niby granie w jakąś inną grę miałoby być lepsze od grania w tę tutaj? A jest 50%, bo jako prawdziwi hardkorowcy olaliśmy poziomy amateur i normal.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój Hardcore ogranicza się do tej jednej gry (chyba że ktoś mi zarzuci jeszcze granie w World of Tanks), ale uważam, że marne 50% ukończenia gry to żadne osiągnięcie, więc mam zamiar dorzucić do kolekcji przejście gry na amatorze i normalu. a potem oczywiście wyrobienie jeszcze S na pro. Dopiero wtedy będę mógł powiedzieć, że wycisnąłem z tej gry absolutnie wszystko.

    OdpowiedzUsuń